Prośba o fangę od prezesa
Pomyślałem sobie, że byłoby cudownie, gdyby obraził mnie Jarosław Kaczyński
Panie prezesie! Nigdy o nic nie prosiłem aż do teraz. Niech pan mnie obrazi! Błagam!
Właściwie to wszystko jedno, jak prezes to zrobi. Może stwierdzić, że jestem z tradycji KPP-owskiej albo że stoję tam, gdzie kiedyś stało ZOMO. Albo że jestem ultrakonformistą (to akurat prawda) czy też ruskim agentem. Może też ogłosić, że mam idiotyczną fryzurę (też prawda).
Nie byłoby źle, gdyby wymyślił dla mnie coś specjalnego i nowego. Na przykład, że wyłapuję wiewiórki z parków miejskich, zabijam, preparuję, a potem ubieram w mundury i ustawiam na planie wiewiórkowej bitwy pod Waterloo.
Nieważne, co powie. Byle opluł, dotknął, obraził, przejechał się, zgnoił, wyśmiał, spostponował, poniżył. Może też zrobić wszystko naraz.