Zamach, zamach, zamach… spod biurka
Co robić, gdy odkryjemy w sobie skłonności do ciemnogrodzkiego oszołomstwa
Dyskusje o przyczynach katastrofy smoleńskiej będą jeszcze przez wieki wdzięcznym tematem rozmów towarzyskich. Oczywiście, gdy mamy zdrowe poglądy i jesteśmy przekonani, że zawinił pilot naciskany przez zmarłego prezydenta z wykorzystaniem generała, wtedy możemy bez krępacji być autorytetem w kwestii spadających samolotów w kołach zbliżonych do inteligencji. Co jednak robić, gdy odkryjemy w sobie skłonności do ciemnogrodzkiego oszołomstwa i przychodzi nam notorycznie do głowy, że to mógł być zamach.
Niezależna prokuratura taką wersję odrzuciła, instruktorzy światłego myślenia wykluczyli i obśmiali ją już wielokrotnie, ale nam uporczywie powraca – zamach, zamach, zamach… Podzielenie się naszymi odczuciami, choćby w miejscu pracy, może prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Jednak człowiek szlachetny musi bronić swoich poglądów.
Scenka. Siedzimy spokojnie w biurze, sprawdzając, co tam na Facebooku, przetykając to pasjansem. Obok nas wrze wymiana poglądów bez odrywania wzroku od ekranów. „No, ile można pleść o tym Smoleńsku, dzień bez Smoleńska by się przydał”, „Albo i miesiąc”, „Nawet Kościół odwołał żałobę, a ci się tylko modlą”, „Pomnika im się zachciało” „I krzyż by postawili na Krakowskim”, „Takiego wała!!!” – piskliwy falset. „Pochodnie to mają jak naziści”. „A jakby tak dać Kaczorowi Orła Białego, to by były jaja”. „Takiego wała!!!” – ten sam piskliwy falset. Słuchamy tego i narasta w nas bunt. Wreszcie nie wytrzymujemy. Zrywamy się z krzesła, nabieramy powietrza i śmiało wypalamy: „Która to jest godzina?”. „13.30, a bo co?”, „Nie… nic, zgłodniałem trochę”. „Niedługo już obiad” – rzuca optymistycznie falset.
Omówienie scenki. W ten oto spektakularny sposób przerwaliśmy bzdurne gadanie i położyliśmy kres szerzeniu niemiłych nam poglądów. Nie rezygnujemy oczywiście ze swoich ideałów i, udając, że coś nam spadło pod biurko, schylamy się i ze zwycięską miną, cichutko poruszamy wargami – zamach, zamach, zamach… Wychylamy się uśmiechnięci i odprężeni. Ostatecznie taka posada w Pałacu Prezydenckim w sekcji poprawności politycznej piechotą nie chodzi.