48 godzin w seminarium
Odejść z seminarium można w każdej chwili. Wejść nie jest już jednak tak łatwo, bo bram strzegą domofony. Jednak decyzja o przekroczeniu progu, obojętnie w którą stronę, jest tak samo trudna
O wiele łatwiej zdobyć się na taki krok ze świadomością, że to tylko na 48 godzin. Bez podpisywania dokumentów, składania ślubów, przyrzeczeń, zrywania związków, rzucania studiów, rezygnacji z pracy. Taka dwudniowa wersja testowa opcji życiowej „kapłan”. Na jeden weekend zamieniłem obrączkę na różaniec, by wraz z kilkunastoma studentami żyć codziennością przyszłych księży.
– Genialność tego pomysłu leży w jego prostocie. Chodzi mianowicie o to, żeby zapraszając was do środka, nie robić nic. Tak byście mieli okazję zobaczyć, jak żyją klerycy – mówi ks. Mariusz Rucki, prefekt łódzkiego Wyższego Seminarium Duchownego (WSD), które zorganizowało akcję „Zostań klerykiem na 48 godzin”.
Siedzimy w klubiku, czyli sali, w której w wolnych chwilach klerycy mogą wpaść na kawę, obejrzeć wiadomości, film czy mecz. Takich kleryków „na chwilę” wraz ze mną jest kilkunastu. Kiedy każdy ma powiedzieć parę słów o sobie i uzasadnić, dlaczego tu przyjechał, większość odpowiada „z ciekawości”. – Na swojej drodze spotkałem wielu księży i zawsze byli to niezwykli, interesujący ludzie. Chciałem zobaczyć, jak się tacy ludzie „formują” – mówi Jacek spod Warszawy. Ale są też tacy, którzy przyznają, że poważnie rozważają nie tylko pójście do seminarium, ale nawet wstąpienie do zakonu.
Akademik off-line
Chwilę wcześniej zostaliśmy zakwaterowani. Każdy został przydzielony do pokoju innego kleryka. Mój współlokator jest na II roku. – Czyli jeszcze w cywilnym ubraniu – sutanny nosi się od III roku. Teraz jest w ogrodzie, ale się rozgość – informuje mnie jeden z kleryków „na furcie”, czyli seminaryjnej recepcji. Na pierwszy rzut oka pokoje klasztoru nie różnią się niczym od tych w świeckich akademikach: dwa łóżka, szafa, półki na książki… Z tym że panuje w nich idealny porządek. Nie ma stosów skserowanych wykładów, pozostałości po imprezie, a na biurkach nie ma komputerów. Te są dozwolone dopiero od III roku. Ale nawet wtedy nie ma w nich dostępu do sieci. Z Internetu przyszli księża mogą korzystać tylko w sali komputerowej.