Narkotykowa ruletka
Jakież to bardzo ważne powody sprawiły, że gabinet Donalda Tuska uznał za źrenicę obywatelskiej wolności prawo do bezkarnego zaaplikowania sobie narkotyku?
Jak Platforma Obywatelska wyobraża sobie swojego wyborcę? Gdyby wziąć pod uwagę politykę rządu Tuska, można namalować obraz człowieka niemyślącego o przyszłości (nieprzejmującego się zmianami w systemie emerytalnym), niezbyt często ruszającego się ze swojego miejsca zamieszkania, a jeśli już to samolotem (zapaść w PKP i w budowie autostrad go nie martwi), bezdzietnego (niezwracającego uwagi na bałagan w sprawie edukacji sześciolatków), obojętnego na kwestie patriotyczne (nie obchodzi go ograniczenie nauczania historii), lubiącego po południu pokopać piłkę (to dla niego te Orliki), a po zmierzchu zasiadającego przy laptopie (sprezentowanym przez Tuska) i przypalającego jointa (po to trzeba było zliberalizować prawo antynarkotykowe)...
Tak nakreśloną sylwetkę wyborcy PO można oczywiście uznać za złośliwe naigrywanie się z totalnej nieudolności gabinetu Tuska. Jednak kwestia ostatnia – narkotykowa – to chyba coś innego niż nieporadne działania i przypadkowe decyzje.