Państwa nie ma, państwo nie działa
Polska nie była w stanie bezpiecznie dowieźć prezydenta kraju do Smoleńska
Ten samolot musiał kiedyś spaść. W kraju tak nieodpowiedzialnej polityki, niedziałających mechanizmów, zgniłych instytucji i powszechnej nieodpowiedzialności coś musiało się w końcu stać.
Polskie państwo nie było w stanie bezpiecznie dowieźć prezydenta kraju do Smoleńska. To jest fakt. Tu-154 spadł z powodu wielu mniejszych i większych zaniechań i błędów. Ale te błędy to nie tylko zbiór przypadków. Z czegoś się wzięły.
Ten samolot spadł, bo przez 20 lat nie zbudowaliśmy mechanizmów, procedur, nie stworzyliśmy aparatu państwa, armii kompetentnych państwowych urzędników, sprawnych służb, nie wyposażyliśmy Sił Powietrznych. Walkę polityczną doprowadziliśmy do poziomu, na którym ważniejsza od bezpieczeństwa najwyższych urzędników stała się chęć upokorzenia przeciwnika. Doprowadziliśmy do sytuacji, w której politycy, ze strachu przed gniewem ludu, bali się wydać pieniądze na porządne samoloty. Za każdym razem uznawali, że jakoś to będzie. Samoloty rządowe się psuły. Czasem nie mogły wystartować, czasem musiały awaryjnie lądować na pustyni, ale nikt nie podejmował decyzji. Bo jakoś to będzie.