Co dalej z agresją władzy?
W szpitalu z powodu uszkodzenia kręgosłupa tudzież innych obrażeń znalazł się pobity przez warszawską straż miejską Michał Stróżyk, dziennikarz „Gazety Polskiej”.
Napadnięty został za to, że 11 kwietnia nie chciał opuścić Krakowskiego Przedmieścia przed Pałacem Prezydenckim. Bezpodstawne pobicie dziennikarza powinno wywołać oburzenie środowiska. Nie wywołało.
Wyobraźmy sobie, że rządzą bracia Kaczyńscy, a przed pałacem, który zajmuje Lech, pobity zostaje dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
A pamiętają państwo nazwisko Marka Rosiaka, ofiary jedynego dotąd w historii III RP morderstwa politycznego? Zabity został za to, że był członkiem PiS, a jego ciężko poraniony partyjny kolega cudem uniknął śmierci. Sprawa sprzed pół roku. Czy media analizują kampanię, która poprzedziła zabójstwo? A co by było, gdyby ofiarą padł aktywista PO, zabójca był kiedyś członkiem PiS i krzyczał, że należy zabić wszystkich członków PO? Wyobrazili sobie to państwo?