Nastały sądne dni
Organizatorzy Międzynarodowych Targów Książki obudzili się na wolnym rynku. A tu wolna amerykanka. Widać to również w świecie kobiet popkultury, który wciąż trawi Patrycję Markowską i Nataszę Urbańską
55 to liczba przeklęta dla Międzynarodowych Targów Książki. Prawie wszystkie edycje tej imprezy odbyły się w Pałacu Kultury i Nauki, w który też przecież dwie piątki są mocno wpisane. I koniec. „Pekin” właśnie stał się grabażem imprezy. Jego wnętrza uśpiły czujność Ars Polony, organizatora, który przez ostatnie dwie dekady, zewsząd krytykowany za to, że produkuje nie targi, a kiermasz książki, nie potrafił wyciągnąć żadnych wniosków. I zamiast walczyć z Muratorem EXPO, który śmiał zrobić konkurencyjną i tańszą dla wystawców imprezę, swoją odwołał i poszedł poskarżyć się do sądu. Będąc uczciwym, wspomnę, że wielce nie podobało mi się, iż debiutujące w ubiegłym roku Krajowe Targi Książki osiadły też w PKiN, i to w maju. To było słabe. Ale gdyby Międzynarodowe Targi Książki miały siłę tych z Lipska, Frankfurtu albo nawet z Krakowa, nikt by się nie odważył robić konkurencji. Bo poległby tak, jak poległa Ars Polona w starciu z pierwszym lepszym.