Najnowsza interwencja Uważam Rze

Świat

Kulturgeschichte / Fliegen / Zeppelin / LZ 127

Pomnik Waffen-SS w Jerozolimie

Piotr Zychowicz

Urodzili się na terenie dzisiejszego Izraela, ale walczyli i ginęli w mundurach armii Hitlera. Czy należy zburzyć postawiony im monument?

W samym centrum Jerozolimy znajduje się ulica Emek Refaim. W wolnym tłumaczeniu z hebrajskiego jej nazwa oznacza „Dolinę Duchów”. Niegdyś mieszkali tutaj Niemcy, ulica stanowiła centrum tzw. niemieckiej kolonii. Dziś w starych, kamiennych domach żyją żydowskie rodziny z klasy średniej, na parterach znajdują się modne kawiarnie i butiki. Po niemieckich mieszkańcach pozostały tylko wspomnienia.

Wspomnienia i niewielki prywatny cmentarzyk położony w cieniu palm i cyprysów. Na jego terenie znajdują się groby członków niemieckiej sekty templerów. To niewielki odłam luteranizmu, którego wyznawcy na przełomie XIX i XX w. osiedlili się w Palestynie. Wierzyli, że niedługo nadejdzie apokalipsa, i chcieli czekać na nią w Ziemi Świętej.



Między nagrobkami z jasnego piaskowca stoi niewielki pomnik w kształcie krzyża. Widnieje na nim m.in. następujący napis: „Na pamiątkę tym, którzy polegli w latach 1914 – 1918 oraz 1939 – 1945”.

Wielu członków sekty podczas II wojny światowej służyło bowiem w Wehrmachcie i Waffen-SS. 63 z nich poległo. Przez wiele lat monument pozostawał jednak niezauważony. Odkryto go dopiero ostatnio i w Izraelu rozpętała się burza.

Prawicowa grupa Forum Prawne Ziemi Izraela (FPZI) wystąpiła do prokuratury generalnej o natychmiastowe zniszczenie monumentu. „To niedopuszczalne, że na terenie Izraela, na dodatek w jego stolicy, stoi pomnik gloryfikujący ludzi, którzy byli zbrodniarzami wojennymi, którzy brali udział w najstraszniejszej próbie eksterminacji narodu żydowskiego” – napisało w piśmie FPZI.

Gdy okazało się, że nie ma podstaw prawnych do zburzenia pomnika, sprawa trafiła do Knesetu. Prawicowa Unia Narodowa przygotowuje projekt ustawy, według której „na terenie Izraela nie może istnieć żaden monument upamiętniający ani bezpośrednio, ani pośrednio nazistów i ich kolaborantów”. Każdy obywatel, który będzie wiedział o istnieniu takiego obiektu, musi poinformować o nim policję.

– I w taki sposób pomniczek na zamkniętym cmentarzu, o którym jeszcze niedawno nikt nie miał najmniejszego pojęcia, wywołał olbrzymią narodową debatę i może doprowadzić do zmiany izraelskiego prawa – powiedział „Uważam Rze” Nir Hasson, dziennikarz „Haaretz”, który opisał całą historię. – Nasza prawica postawiła sobie za cel jak najszybsze zniszczenie „nazistowskiego monumentu”.

NSDAP, oddział w Palestynie

W jaki sposób członkowie sekty z Palestyny znaleźli się w wojsku III Rzeszy? – Wszystko zaczęło się na początku lat 30. – opowiada „URz” Meron Benvenisti, historyk, który zajmuje się jerozolimskimi nekropoliami i który odkrył pomnik. – Wtedy ideologia NSDAP dotarła do Palestyny. Wielu templerów, szczególnie z młodego i średniego pokolenia, było zafascynowanych Hitlerem – podkreślił.

W 1932 r. powołany został palestyński oddział NSDAP. Jego członkowie, w większości urodzeni już na terenie Palestyny, wywieszali na domach czerwone sztandary ze swastyką. Podobne flagi zawisły wkrótce na pobliskim konsulacie generalnym III Rzeszy, którego gospodarz Walter Döhle usilnie wspierał rozwój ruchu narodowo-socjalistycznego na Bliskim Wschodzie.

Do września 1939 r. kilkuset z około 2 tys. członków sekty należało już do partii. W Palestynie prężnie działały Hitlerjugend, Lehrerbund, Deutsche Arbeitsfront i inne narodowo-socjalistyczne organizacje. Ich członkowie kolportowali swoją literaturę, na czele z „Mein Kampf”, zarówno wśród Niemców, jak i Arabów. Tych ostatnich wspierali w walce przeciwko Żydom.

Działania te oburzały żydowskich sąsiadów templerów oraz brytyjskie władze, które sprawowały wówczas mandat nad Palestyną. Przez długi czas Brytyjczycy jednak nie interweniowali. Członkowie sekty, którzy byli znakomitymi rolnikami i rzemieślnikami, wnieśli olbrzymi wkład w unowocześnienie i zagospodarowanie tego terytorium.

– Gdy wybuchła II wojna światowa, Brytyjczycy uznali jednak wszystkich Niemców za „wrogie jednostki”. Dla członków sekty urządzono specjalne obozy koncentracyjne, do których zostali internowani. Oczywiście nie panowały w nich tak straszliwe warunki jak w niemieckich kacetach, ale też nie było w nich zbyt różowo – relacjonuje Benvenisti.

W niektórych miejscach po prostu otoczono drutami kolczastymi i gęstą siecią strażników domy sekciarzy. Z czasem, gdy wybuchły pierwsze walki w Afryce Północnej i zrodziła się obawa, że Niemcy mogą zająć Palestynę, Brytyjczycy uznali, że templerzy stanowią dla nich poważne zagrożenie jako potencjalna piąta kolumna. Część z nich deportowano więc do Australii, gdzie do dziś znajduje się jeden z głównych ośrodków sekty.

Templerzy za Żydów

Jednocześnie jednak podjęto tajne negocjacje z władzami III Rzeszy na temat możliwości wymiany internowanych. Na terenie okupowanej Europy – przede wszystkim Polski – po wybuchu wojny utknęło bowiem wielu Żydów z Palestyny, którzy odwiedzali akurat swoje rodziny. Londyn zaproponował więc Berlinowi prosty układ: odda templerów w zamian za swoich żydowskich obywateli.

Negocjacje toczyły się najpierw za pośrednictwem Ambasady USA w Berlinie, a po przystąpieniu Ameryki do wojny rolę tę przejęli dyplomaci szwajcarscy. Wreszcie udało się dobić targu i już w grudniu 1941 r. pierwszy pociąg z 69 Żydami dotarł na palestyński dworzec w Afuli pod Nazaretem (podróż odbywała się drogą lądową przez Turcję).

Dziennikarze „Haaretz” opublikowali wywiady z kilkoma osobami, które w ten sposób uniknęły zagłady. Jedna z nich, Ora Reszef z Kirjat Ono, przed samym wybuchem wojny pojechała z rodzicami do Polski, aby odwiedzić dziadków. – Gdy rozpoczęła się okupacja, Niemcy przyszli do naszego domu. Rodzice pokazali im paszporty wydane przez brytyjskie władze. Kazano im się meldować na posterunku co dwa tygodnie. Wreszcie w 1942 r. powiedzieli nam: „wyjeżdżacie” – relacjonowała Reszef.

Leah Bartal z Hajfy również w 1939 r. odwiedziła dziadków. Została zamknięta w getcie w Tarnowie, ale w 1943 r. wraz z 12 innymi Żydami z Palestyny i Argentyny została stamtąd uwolniona. – Pamiętam, że całe getto stało przy bramie i machało nam na pożegnanie – relacjonowała Bartal. Wszyscy, którzy zostali po drugiej stronie muru, zginęli. Ona trafiła do Palestyny.

Wyzwoleni z brytyjskich obozów templerzy po przybyciu na terytorium III Rzeszy zostali zaś powołani do Wehrmachtu lub zaciągnęli się do Waffen-SS. W jednostkach tych walczyła już grupa palestyńskich Niemców, która uciekła z Bliskiego Wschodu tuż przed wybuchem wojny. W sumie w szeregach armii Hitlera biło się ich około 400. – Zawarty między Niemcami i Brytyjczykami układ był transakcją wiązaną. Niemcy chcieli się za wszelką cenę pozbyć Żydów i potrzebowali rekruta. Brytyjczycy chcieli za wszelką cenę pozbyć się templerów, których uznawali za zagrożenie – powiedział „URz” prof. Israel Gutman z Yad Vashem. W ramach wymiany do Palestyny przyjechało 550 Żydów, a do Niemiec wyjechało około 1 tys. sekciarzy.

Zbrodniarze czy żołnierze

Kilkuset przedstawicieli sekty nie zdążono jednak wyekspediować do Rzeszy przed końcem wojny. Ludzie ci po 1945 r. zdecydowali, że zostaną na Bliskim Wschodzie. Gdy w 1948 r. wybuchły walki między Arabami i Żydami, które miały zakończyć się powstaniem państwa Izrael, doszło do szeregu ataków na ich domy. Podczas jednego z nich zabito niemieckie małżeństwo.

Do początku lat 50. niemal wszyscy templerzy zostali deportowani z Izraela. Należące do nich nieruchomości zostały zaś przejęte przez brytyjskie władze mandatowe, a po 1948 r. przeszły w posiadanie Izraela. W 1962 r. państwo żydowskie zapłaciło za to sekcie odszkodowanie w wysokości 54 mln niemieckich marek.

Izraelczycy pozwolili zachować templerom tylko niewielki cmentarzyk na Emek Refaim. Do dziś członkowie sekty przyjeżdżają do Ziemi Świętej, aby opiekować się pozostawionymi tam grobami. Pomnik swoim poległym żołnierzom postawili prawdopodobnie w latach 60. Ale ponieważ nekropolia jest zamknięta dla przechodniów, przez kilkadziesiąt lat pozostał on niezauważony.

– W sprawie pomnika mam mieszane uczucia – mówi Meron Benvenisti. – Z jednej strony rozumiem wrażliwość wielu Żydów, ale z drugiej izraelska prawica wydaje mi się być zbyt zapalczywa. W próbach zniszczenia pomnika widzę wyraz jej ksenofobii i nietolerancji. Nikt przecież tak naprawdę nie wie, co ci zabici Niemcy robili podczas wojny – dodał.

Benvenisti dysponuje pełną listą nazwisk 63 żołnierzy, którzy zostali upamiętnieni na pomniku. – Być może tylko służyli na froncie w regularnych jednostkach i nigdy nie brali udziału w żadnych zbrodniach? Można to zresztą łatwo sprawdzić w niemieckich archiwach. Nasi prawicowcy oczywiście nie zadali sobie tego trudu i znowu wywołali kolejną dziką awanturę – podkreślił Benvenisti.

Podobnego zdania jest Nir Hasson z „Haaretz”. – Historii już nie zmienimy. Ci ludzie mieszkali od trzech pokoleń w Palestynie, ale oddali życie we wrogich nam mundurach. Jaki sens miałoby zniszczenie ich pomnika po 70 latach? Monument znajduje się na zamkniętym, prywatnym cmentarzyku. Napis jest mało kontrowersyjny, nie wychwala „gestapowców i SS-manów” ale „poległych”. Zostawmy go w spokoju – mówi.

Przeciwnego zdania jest prof. Gutman. – Ja jestem Żydem z Warszawy. Byłem w Polsce podczas okupacji, siedziałem w obozach. Mogę zaświadczyć, że zbrodnia Holocaustu nie była tylko dziełem SS. Wehrmacht nie był bez winy. Sam widok niemieckiego munduru, nieważne, jakiego koloru, wywoływał w nas przerażenie – podkreślił Gutman. – Nie mam nic przeciwko upamiętnieniu templerów. Ta społeczność zrobiła dla Palestyny bardzo dużo. Ale na pomnik gloryfikujący żołnierzy Adolfa Hitlera w żydowskiej stolicy nie może być miejsca.

Aktualne wydanie Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy