Ostatni nomadowie Amazonii
Czy istnieją jeszcze plemiona pierwotne, które nie miały kontaktu z obcym światem zewnętrznym? Nie mam co do tego wątpliwości
W końcu czerwca br. funkcjonariusze FUNAI, rządowej agencji ds. Indian, pokazali zdjęcia siedliska zamkniętej społeczności oddzielonej od głównego trzonu plemienia rozproszonego na niedostępnych terenach brazylijskiej i peruwiańskiej Amazonii. Dokładnie, w Dolinie Javari, pomiędzy rzekami Jutai i Jandiatuba w obrębie pogranicza z Peru.
Według Fabricio Amorima z FUNAI na obszarze większym od Austrii, oprócz plemion Matis, Marubo, Mayoruna czy Tsohom Djapa, żyje kilkanaście grup klanowych niemających styczności z naszą cywilizacją i liczących nie więcej niż 2000 osób. Antropologowie nazywają ich arredios, czyli izolowani, a ludność miejscowa określa ich zwykle mianem indios bravos – dzicy, w odróżnieniu od mansos – udomowieni. Prowadzą koczowniczy tryb życia i utrzymują się z polowań, zbieractwa oraz drobnej uprawy. Skutecznie unikają spotkania z białym intruzem, bo wiedzą, że gwałtowny proces wywłaszczania terytorialnego, zapoczątkowany przez wycinkę, budowę dróg, inwazję osadnictwa i kopalnictwo, oznacza dla nich przemoc, choroby, alkoholizm i upokorzenie.