Seks, kłamstwa i polityka
Były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn traktował kobiety jako obiekty seksualne. Nie on jeden myślał, że wszystko może
Paryż, rok 2007. Młoda francuska pisarka Tristane Banon uczestniczy w telewizyjnym talk-show prowadzonym przez popularnego dziennikarza Thierry’ego Ardissona. Przy dyskusyjnym stole m.in. aktor Roger Hanin i były szef kampanii Francois Mitteranda, specjalista od politycznego PR Jacques Seguela.
W spokojnym tonie Banon relacjonuje spotkanie, które miała pięć lat wcześniej z Dominique Strauss-Kahnem. Miała wtedy 22 lata i chciała napisać książkę o błędach życiowych. Polityków, ludzi mediów, pisarzy i aktorów. Jej matka, radna Partii Socjalistycznej Anne Mansouret, poleciła jej Strauss-Kahna, posła socjalistów i byłego ministra finansów w rządzie Lionela Jospina, który miał wtedy 51 lat i wiele błędów za sobą, m.in. dwie afery korupcyjne. Banon najpierw próbowała przeprowadzić wywiad telefonicznie. Strauss-Kahn nie był rozmowny. Po jakimś czasie jednak do niej oddzwonił i zaproponował osobiste spotkanie. Podał jej adres w Paryżu, którego nie znała. Nie był to jego prywatny apartament ani biuro poselskie. Zastała puste mieszkanie, z telewizorem, łóżkiem, stołem z dwoma krzesłami.