Co dalej z wolnością dziennikarzy?
Maciej Łętowski był w przeszłości dziennikarzem. Teraz z ramienia Skarbu Państwa zasiada w zarządzie spółki Presspublica (wydawca „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”). Pełni funkcję zależną od nominacji politycznej rządzących. I robi dziwne rzeczy. Próbuje wymuszać na niezależnej od wydawcy redakcji „Rzeczpospolitej” kontrolę nad treściami. Posuwa się do rzeczy kuriozalnej – przeprosin za działania redakcji na łamach konkurencyjnej „Gazety Wyborczej”.
O co ten krzyk? O wywiad z reżyserem Grzegorzem Braunem, któremu „Rzeczpospolita”, jak to robią dziennikarze na całym świecie, udzieliła głosu – przeprowadziła z nim wywiad. No, prawdziwy skandal! W Polsce zrobić wywiad z kimś, z kim się nie zgadzamy, to ekstrawagancja i odwaga! A już zrobić wywiad z kimś, komu „Wyborcza” odmawia prawa głosu, zasługuje na przykładną karę. Nieważne, że niezależna w swoim osądzie „Rzeczpospolita” zamieściła też krytyczne komentarze dotyczące wypowiedzi Brauna o abp. Życińskim. Nie. Był wywiad? Był! Tego Łętowski, równocześnie wykładowca dziennikarstwa (sic!), znieść nie mógł. I to jest właśnie polski świat medialny. Dziennikarz przyjmuje partyjną nominację i nadal uważa się za dziennikarza. Jako członek zarządu jednej firmy składa na nią donos do drugiej. Nikogo to nie dziwi. A autor się nie wstydzi.