Wirtualna Warszawa
Wszechobecność autoreklamy władzy wcale nie nastraja optymistycznie. A Polacy przecież nie są optymistami
W siermiężnym świecie PRL co krok drażniły nas propagandowe plansze: „Partia z narodem”, „Naród z partią”, „Lenin – zwycięskim sztandarem epoki”, „Niech żyje współpraca krajów socjalistycznych” i tym podobne zawołania. Początkiem końca była reklama amerykańskiego filmu „Czas Apokalipsy” pod neonem kina Moskwa. Zobaczył to cały świat na słynnym zdjęciu Chrisa Niedenthala z 13 grudnia 1981 r. Zdawałoby się, że po długiej PRL-owskiej przygodzie z propagandą sukcesu czegoś się nauczyliśmy. Że warto przede wszystkim zadbać o prawdziwe, realne sukcesy, bo ludzie nie są tacy głupi. I że wszechobecność autoreklamy władzy wcale nie nastraja optymistycznie. Szczególnie że Polacy z natury mają problem z optymistycznym widzeniem świata.