Wkurzyliście słońce Peru, chłopcy!
Kiedy Donald Tusk wypowie wojnę pijanym kierowcom, wszystkie drogi w kraju zostaną zamknięte do odwołania
Pisałem kiedyś, że Tusków jest dwóch, jak w książce „Królewicz i żebrak”. Kiedy pierwszy udaje przyjaciela dziennikarzy, drugi trzyma na stołku szefa kancelarii, który na nich naciska... Żarty sobie robiłem, bo wiadomo, że Tusk może być tylko jeden. Ale teraz poważnie: odnowili go. Wszystko ma wymienione: baterie, zawiasy, lampki, diody i pliki na twardym. To jest inny człowiek, przecież państwo widzą. Rano na statku, w południe na basenie, po południu na Bałkanach, potem plac budowy, tereny zalane i wieczorem jeszcze na Gadu-Gadu z Ostachowiczem, dopiero potem samolocik do domu, a tam przecież jeszcze życie rodzinne, blog córki, laptop żony, telefony od Grasia, Nowaka, Kopaczowej. A gdzie czas na książki, na kulturę, na obiecanki cacanki, cuda na kiju, patykiem po wodzie, palcem po mapie i kijaszkiem po piasku? Gdzie walka z kibolami? Przepraszam, poniosło mnie. Walka z kibolami jest już zakończona. Zakończyła się, zanim się zaczęła. Zadyma? Chcecie zadymy? Chcecie wkurzyć słońce Peru, chłopcy? Arju tokin tumi?! Mnie nazywacie matołem? To patrzcie, frajerzy. Halo? Zamykamy. Halo? Proszę zamknąć. Halo? Zamykać. Że co? Że spokojnie było ostatnio? A ten napis: „Smoleńsk. Pamiętamy”? Co niby pamiętają? Od pamiętania to są prokuratura, sądy, eksperci lotniczy, a nie te szalikowce. Zamknąć.
Prosty mechanizm siłowy. Rozrabiacie? Będziemy wam grozić paluszkiem, ale na tym koniec. Wywieszacie transparenty rozliczające rząd z przygotowań do Euro? Więc jednak rozliczymy te rozróby. Będziecie krytykować? Nie pojedziecie na mecz własnej drużyny. Jeszcze wam mało? Zamykamy stadion do końca sezonu.
Cóż, premier obiecał, że rozwiąże problem zadym na meczach, to go jego ludzie rozwiązujo, jak umiejo. Gdyby chodziło o plagę myszy w zoo, pewnie by tam wjechała I Dywizja Pancerna. Ciarki chodzą człowiekowi po plecach, gdy pomyśli, że następną wojnę premier ma wypowiedzieć piratom drogowym. Ludzie mówią, że tylko po „schetynówkach” i to też wyłącznie koniem do półtora metra wysokości będzie można Polskę przemierzać. A Grabarczyk już wycofuje pociągi, żeby obronić kolej przed zalewem pasażerów, gdy już policja pozamyka wszystkie drogi do końca roku.
Jedno, co mnie zastanawia, to fakt, że gdy naprawdę należało być stanowczym i zadzwonić do Putina, Merkel czy Obamy w kwestii śledztwa smoleńskiego albo Gazociągu Północnego, Tusk schodził z boiska albo leżał na murawie. Wiem, że są drużyny, które u siebie wydają się piekielnie mocne, a na wyjeździe zbierają baty. Czy taka jest drużyna Tuska? Przykro mi, ale kampania stadionowa pokazuje, że nawet u siebie prezentuje się mizernie. Niedawno pisałem o klubie Platforma United. Przepraszam fanów Manchesteru. Na usprawiedliwienie mam tylko tyle, że od lat kibicuję Barcelonie.