Podsłuchane pod drzwiami
– Donek, chciałeś mnie widzieć…
– Dla ciebie jestem panem premierem, idioto!
– Donek, no co ty? Nie denerwuj się. Gosia mówi, że bardzo ostatnio nerwowy się zrobiłeś.
– Ty się moją żoną, Czaruś, nie zasłaniaj! Kto wpuścił tych cholernych kitajców na budowę A2? Pytam: kto?!
– No, tak po prawdzie, Donald, to ty…
– Ja?! Co ty chrzanisz?!
– Mieliśmy Radę Ministrów. Ja mówiłem, że Chinole chcą ten kontrakt, Radzio coś tam kręcił nosem, Pawlak dukał, że będą z tego kłopoty, a ty się entuzjazmowałeś.
– Może i coś było… A sprawdzałeś ich?
– Specjalnie się z tej okazji porozumiewałem z Olkiem Gradem. Przekazał mi całą procedurę sprawdzania inwestorów, którą stosował w najważniejszych transakcjach, jak ta ze stocznią. No, wiesz: kwerenda w Google i takie tam. Oni, ci Chińczycy, to bardzo dużo budowali. Mam tu zresztą wykaz, jeśli chcesz zerknąć.
– Pokaż… Faktycznie: dwie wiaty autobusowe w Angoli, chodnik w Ghanie, szopa na węgiel w Zimbabwe. Zabierz to. Właściwie powinienem cię udusić. Ale coś musisz najpierw zrobić z tą budową. Masz plan?
– Mam. Negocjujemy. Jest tylko pewien szkopuł. My mówimy kitajcom, że potrzebujemy tę autostradę na Euro 2012, a oni mówią, że są bardzo starym narodem i myślą w kategoriach stuleci. Ale nie bój nic, Donek. Jakby co, to mam w rezerwie świetnego wykonawcę z Burkina Faso.