Ponurakom luzak się nie kłania
Odrobina miodu na polskie serca udręczone bezefektami pracy ministra Grabarczyka, a także dobra wiadomość dla eurosceptyków. Otóż wielki budynek Parlamentu Europejskiego w Strasburgu jest ponoć w fatalnym stanie. Nie dość, że wkrótce może mu grozić zawałka, to woda w kranach nie nadaje się nawet do mycia zębów. No, i czyż nie mamy lepiej? U nas w Sejmie to nawet mają jacuzzi (nie mylić z jakuzą, która zresztą też się zdarza).
Ponoć człowiek sam jest kowalem swojego losu, ale los Pawła Kowala wykuli inni. Nowy szef PJN niegdyś PiS opuszczał z ociąganiem, gorąco namawiany do tego przez kolegów i koleżanki. Teraz przez tych samych kolegów i koleżanki, a szczególnie jedną z nich, został pozostawiony sam na placu boju, podczas gdy oni łaszą się do Tuska lub na powrót do Kaczyńskiego, prosząc o łaskę dopuszczenia. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kowal jest szefem gabinetu cieni w swojej partii. Problem tylko w tym, że wkrótce będzie musiał także objąć w gabinecie PJN wszystkie resorty.
Nasze przewagi nad dekadenckim Zachodem rysują się także na innych polach. Przybywa karnych i cywilnych procesów rozlicznych zbrodniarzy, którzy dopuścili się ujawnienia tajemnicy państwowej czy aktu kibolstwa i obrazili jakiś organ lub kogoś zniesławili mową, myślą czy uczynkiem. Dla przykładu, młodzi ludzie z Wrocławia wciąż ciągają po sądach niecnego profesora Ryszarda Legutkę, który nazwał ich rozwydrzonymi smarkaczami za to, że chcieli ściągać krzyże w swojej szkole. Skrzywdzonych gimnazjalistów wspierają także organizacje broniące praw człowieka. Słusznie, profesor 16-latkom powinien kłaniać się w pas i składać samokrytyki, a oni powinni mieć prawo stłuc go kijem. Mamy w końcu rewolucję kulturalną.
PiS popierają ponuracy – stwierdził największy luzak świata Radosław Sikorski. Platforma z kolei składa się wyłącznie z ludzi takich jak on: zdystansowanych, szczególnie w stosunku do siebie, skromnych, potrafiących się przyznawać do błędów, pozbawionych chorobliwych ambicji.
Nie Inflanty oddawał Zagłoba, a Niderlandy tępaku z prowincji – zakrzyknęli dostojni koledzy do autora niniejszej rubryki po lekturze jej ostatniego odcinka. No, więc przeczytajmy: „– Idioto – powiedział Kmicic, pukając Zagłobę palcem w bielmo. – Miałeś mu dać Niderlandy, a dałeś Inflanty. Oj, pociągnie się teraz ta wojna, pociągnie!”. A wszystko to późniejszy wieszcz satyryk Waligórski. Nie czyta się, panowie, literatury narodowej...