Orban pędzi coraz szybciej
Pierwszy rok rządów ekipy Viktora Orbána wystarczy za dwie rewolucje. W 12 miesięcy nowa ekipa zrobiła więcej niż polskie rządy przez ostatnie dziesięć lat
Robimy to, co powinno zostać zrobione 20 lat temu – tłumaczą przedstawiciele rządu. Warto przypomnieć, że Orbán nie jest premierem pierwszy raz. Tym razem jednak ruszył bardzo ostro do boju. I choć śmiga już jak rakieta, ciągle wygląda tak, jakby dopiero się rozpędzał.
Po pierwszych zmianach, takich jak zaostrzenie prawa medialnego, nałożenie podatku kryzysowego na wielkie firmy z kilku branż, faktyczne upaństwowienie OFE, obniżenie podatku dla osób fizycznych i zmianach konstytucji przyszedł czas na twarde reformy finansowe. Budapeszt wypowiedział prawdziwą wojnę deficytowi długu publicznego. Rozpoczął działania mające doprowadzić do poprawy sytuacji finansów państwa na skalę dziś w Europie niespotykaną.
Zachodnie media już mniej ekscytują się tym, co dzieje się w Budapeszcie. Zewnętrzne głosy o autorytarnych zapędach szefa Fideszu powoli cichną. Paliwo się kończy. Kilka dni temu agencja ratingowa Fitch zmieniła ocenę kredytową Węgier z „negatywnej” na „stabilną”. Coraz rzadziej pisze się o dyktatorskich zapędach Orbána, a coraz częściej o radykalnej kuracji finansów publicznych. Nie jest już tak łatwo zarzucić mu, że budapeszteńska ekipa skupia się na łatwych propagandowo celach jak wielkie zachodnie firmy i nielubiane banki.