Głos z innej planety
„Uwikłanie” Zygmunta Miłoszewskiego brzmi jak głos z innej planety, gdy opisywanie świata nie było od razu interpretowane w kategoriach partyjnego czy też plemiennego wyboru, gdy można było snuć refleksje bez wpadania w ideologiczne koleiny klasyfikowania, etykietowania, segregowania
Skoro potężne instytucje, które przecież wszystkie – jak wierzymy w „Uważam Rze” – kontrolowane są przez służby specjalne, zezwoliły na produkcję wysokobudżetowego filmu opowiadającego o mackach esbeckiej ośmiornicy oplatających Polskę, to na pewno miały w tym swój interes... A w takim razie nasze (prolustratorów) wzruszenie choćby w trakcie sceny, gdy Adam Woronowicz wykrzykuje przekleństwa przeciw Mai Ostaszewskiej, która jako prokurator Rzeczypospolitej stwierdza, że nie wszystkie tajemnice i zbrodnie z czasów PRL powinny ujrzeć światło dzienne, to może to nasze wzruszenie, że oto aktor grający kiedyś księdza Jerzego, tu, choć lekko wystraszony, to jednak artykułuje nasze pragnienia, nasze oburzenie, nasze tęsknoty, więc może te nasze uczucia są precyzyjnie kontrolowane przez zleceniodawców z esbeckiej Odessy i znowu zostaliśmy zmanipulowani...