Powiedzieli: Bartosiewicz o tym, dlaczego zniknęła
Dlatego, że... straciłam głos. Kiedy nagrywaliśmy singiel „Niewinność”, poczułam, że nie mogę śpiewać. Nagrywałam go przez trzy miesiące, wierząc, że to chwilowa niedyspozycja. Potem przyszedł duet z Krzysztofem Krawczykiem. Tę piosenkę śpiewam chorym, matowym, nie swoim głosem, co jakiś dziennikarz wytknął mi w recenzji. Bardzo zabolało, ale miał rację. Funkcjonowałam coraz gorzej. Były we mnie takie napięcia, że... naprawdę nie musisz być narkomanem czy alkoholikiem, żeby zrujnować sobie zdrowie. Moje ciało było zblokowane wskutek kumulowanych napięć emocjonalnych. Zdrowiałam bardzo powoli. Marzyłam o zaznaniu chociażby roku spokoju, żeby poczuć, jak to jest. Teraz do tego dochodzę. Wreszcie jestem zadowolona.
Edyta Bartosiewicz w „Zwierciadle” 6 (1976) —wyb. ns