Koniec czarnej legendy Opus Dei
Amerykański film o założycielu Opus Dei świętym Josemaríi Escrivie w pozytywnym świetle pokazuje organizację kłamliwie nazywaną „katolicką mafią”
There will be dragons” opowiada o młodzieńczych latach ks. Escrivy podczas wojny domowej w Hiszpanii. Wielu chrześcijan bało się, że hollywoodzki film dotykający tematu Opus Dei będzie kolejnym oskarżeniem skierowanym przeciwko „Dziełu”. Jednak tym razem twórcy nie poszli śladem dziecinnego „Kodu Leonarda da Vinci”, gdzie członek Opus Dei był przedstawiony jako zmutowany sadomasochista i morderca będący na usługach katolickiej mafii. Ks. prałat Luis Clavell przyznał, że w filmie uchwycono zarówno „siłę charakteru założyciela Opus Dei, jak i zdolność do miłości i przebaczenia”. Film Rolanda Joffe’a nie porusza najbardziej drażliwych kwestii związanych z Opus Dei. Jednak może być traktowany jako światełko w tunelu odkłamywania mitów, które przez lata narosły wokół „powszechnie promieniującej siły”, jak nazywał „Dzieło” jego wielki zwolennik Jan Paweł II.