
Dłuższe życie w mniejszej objętości
W samochodowych fotelach czy przed monitorami komputerów ledwie zauważyliśmy, że nadszedł wakacyjny czas sportowej aktywności
Codziennie przemierzałem ten sam utarty szlak – mówi Adam Kaźmierczak, mene-dżer z Warszawy. – Windą z piątego na podziemny parking, stamtąd prosto do pracy. Zostawiałem auto w biurowych podziemiach i windą na czwarte. Po 10–11 godzinach powrót do domu i tak cały tydzień. Zdarzało się, że po drodze wpadałem do supermarketu, też samochodem. Dobrze, że choć sklepy rozstrzelone są po galeriach, więc w ruchowy plan dnia wpadały okazjonalne spacery po handlowych alejkach. Piwo, pizza i niekończące się luzowanie paska. Przez dwa lata przytyłem 14 kg. Stres spowodowany nadwagą i nieustanne uczucie znużenia sprawiły, że ruszyłem się z miejsca.
Podobnych przykładów moglibyśmy przytoczyć całe mnóstwo. Unieruchomieni udogodnieniami techniki uodporniliśmy się na działanie. Za namową innych próbujemy czasem swoich sił w fitness clubie czy siłowni, ale zniechęcamy się szybko pod wpływem pierwszej nieproszonej zadyszki.