Co dalej z dobrym imieniem Polski?
Ojciec Tadeusz Rydzyk pojechał do Brukseli na zaproszenie europosłów PiS. Wziął udział w konferencji na temat energii odnawialnej, a przy okazji – w swoim stylu – nawygadywał rzeczy dziwacznych: że w Polsce panuje totalitaryzm, a od 1939 r. krajem rządzą ludzie, którzy „nie mają polskiego serca”. Można oczywiście doszukiwać się w tych słowach ziarna prawdy, bo system wielopartyjny funkcjonuje u nas kulawo, z wolnością słowa jest coraz gorzej, a obecnie rządzący niekoniecznie pojmują patriotyzm w sposób tradycyjny. Jednak wyolbrzymianie prowadzi do absurdu. Zamiast zwrócić uwagę Europy na problem, ojciec Rydzyk go ośmiesza.
Niestety, do klimatu absurdu postanowił dostosować się minister Radosław Sikorski. Zapowiedział ni mniej, ni więcej, że w odpowiedzi na słowa ojca Rydzyka... będzie interweniował u papieża.
Można się tylko cieszyć, że Sikorski tak wrażliwy na obrażanie naszego kraju nie był już w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, gdy o Polsce w Brukseli i innych stolicach mówił Bronisław Geremek. W innym przypadku bowiem musiałby interweniować (ciekawe zresztą u kogo), gdy europoseł nie chcąc podporządkować się ustawie lustracyjnej, stwierdził, że Polska „zrywa z demokracją i szacunkiem dla obywateli”. Cóż – ojciec Rydzyk miał dobrego nauczyciela.