Co dalej z sądami?
Kiedy Jarosław Kaczyński rzucił uwagę, że „był pod wpływem proszków”, można było podejrzewać, że skończy się to kłopotami. Ale jakimi? Złośliwościami konkurentów? Tego, że sąd będzie chciał „badać” lidera opozycji, że zdecyduje się na akcję sprzeczną z praktyką, rozsądkiem i poczuciem przyzwoitości, nikt się nie spodziewał. Bo myśląc o sędziach obdarzonych niezawisłością, odruchowo zakładamy, że kierują się bezstronnością. Że nie użyją swojej władzy do szykanowania ludzi, których nie lubią.
Podzielam opinię Piotra Semki: sąd wybrał metodę Janusza Palikota. I robi to za faktycznym przyzwoleniem części opiniotwórczych mediów. Bo gdy czytam komentarze, w których jedno zdanie poświęcone jest zdystansowaniu się do tej decyzji, a 20 następnych wykazaniu, że Kaczyński sam jest sobie winien, widzę, jaką radość sprawił sąd niektórym środowiskom. Mamy w Polsce niedobry klimat.
Czy lider PiS powinien obwiniać PO? Nie ma dowodów, że liderzy tej partii namawiali do czegoś sędziego. Ale pamiętamy, jak poprzednią koalicję obwiniano właśnie o „społeczny klimat”. A zarazem za czasów tamtej koalicji sądy raczej przeszkadzały władzy w osiąganiu politycznych celów. Teraz sędzia podjął się wspierania rządzących. Faulami na opozycji. To źle wróży polskiej demokracji.