Opozycja do psychiatryka
Decyzja sądu, aby zbadać zdrowie psychiczne lidera PiS, jest polityczno-prawnym skandalem. Wskazuje na chorobę demokracji w Polsce
Podstawowym miernikiem demokracji jest stosunek do opozycji. Jeśli sąd przed wyborami nakazuje zbadanie poczytalności jej przywódcy, a decyzja ta błyskawicznie trafia do mediów, to ma ona charakter szykany, której celem jest zdyskredytowanie reprezentowanego przezeń ugrupowania, a więc zmniejszenie jego wyborczych szans. Jest to jaskrawe łamanie standardów demokracji, przypominające praktyki stosowane przeciw opozycji w czasach komunizmu. Nie chodzi o nieuzasadnione zrównywanie stanu obecnego z totalitarnym systemem, ale o podobieństwo zachowań obrońców status quo III RP do postaw funkcjonariuszy komunistycznej propagandy.
Postanowienie sądu wspiera kampanię pogardy, której celem jest ukazanie opozycji jako patologii. W miejsce debaty mamy wezwania do rozwiązania partii, która jakoby grozi demokracji, otoczenia jej kordonem sanitarnym, hospitalizacji jej przewodniczącego. Kontestator porządków III RP musi być – zgodnie z poglądem do-minujących w Polsce ośrodków – albo człowiekiem niepoczytalnym, albo groźnym ekstremistą. Rzecznicy tych antydemokratycznych postaw mienią się demokracji obrońcami.