Podsłuchane pod drzwiami
– Popatrz, Paweł, kolejny fatalny sondaż.
– Który? Bo tyle ich jest, że mi się mieszają…
– Ten najnowszy. Mamy 50 proc., a PiS-iory tylko 27. Dramat po prostu!
– Donek, połowa głosów to naprawdę bardzo dużo. Wszyscy się starają. Kaczor zresztą też się stara, całkiem jakby pracował dla nas.
– Paweł, za dobre mamy sondaże!
– No wiesz, Donald, dobrze, że nikt nie podsłuchuje. Powiedzieliby, że ci się we łbie poprzewracało. Jak można mieć „za dobry sondaż”?
– Normalnie. Kto na nas głosuje?
– No… różnie. Mój sąsiad na przykład…
– Paweł, ja cię błagam, skup się. Generalnie – kto?
– Ci, którzy niewiele rozumieją, ale lubią, jak jest miło. Pamiętasz tego idiotę, Chryja czy jakoś tak, który mówił, że popiera „Władysława Komorowskiego”?
– No właśnie. PiS-owcy mówią, że to lemingi, i mają rację. Takiego leminga musisz kopnąć w tyłek, żeby chciało mu się ten tyłek ruszyć i pójść głosować. A jak mamy ich kopnąć, skoro teraz są przekonani, że wygramy i bez jego pomocy?
– Chwytam! No, to jest problem. To co robimy?
– Musimy sobie trochę zbić notowania.
– Jak? Mam dawać więcej Niesioła?
– Zwariowałeś? Żeby nam naprawdę spadło? Zaproś szefów ośrodków badania opinii do mnie na winko. Ustalimy plan sondaży do października.