Co nagle, to po diable
Los konkretnych zapisów ustawy hazardowej jest poglądowym przykładem, czym różni się III RP od normalnego państwa
A mówiąc ściślej, takim przykładem jest jeden zapis tej ustawy – o stworzeniu Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych. Ustawa, jak może jeszcze ktoś pamięta, napisana w stachanowskim tempie na potrzeby przykrycia sławnych cmentarnych konferencji Rysia, Zdzisia i Mira, została w równie stachanowskim tempie przegłosowana i otrąbiona wielkim sukcesem.
Po czym trafiła do tzw. wykonu, gdzie już nikomu na pośpiechu nie zależało. Do tego stopnia nie zależało, że na przykład wspomniany fundusz od dwóch lat nie powstał, bo nikomu w ministerstwie nie chciało się wydać niezbędnego do wcielenia ustawy w życie rozporządzenia.
Niezręcznie jest o tym pisać, bo każdy człowiek o zdrowych zmysłach wie, że powolność ministerstwa w gruncie rzeczy ratuje nas przed kolejnym biurokratycznym idiotyzmem. Mamy już bardzo podobną instytucję, zwaną Państwową Agencją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która w praktyce zajmuje się głównie ściganiem sprzedaży alkoholu w Internecie oraz nękaniem wysokimi grzywnami publicystów i pism, jeśli ktoś napisze na przykład, jak produkuje się rozmaite markowe alkohole i do jakich dań się je podaje.
Czy PARPA poważnie myśli, że typowy polski alkoholik to ktoś, kto wpadł w nałóg taką drogą, iż dowiedział się z magazynu dla panów o istnieniu takiego cudu jak Sazerac Rye Whiskey 18 Yo i sprowadził sobie butelkę tego niedystrybuowanego w Europie trunku przez Internet? Czy nie rozumie, że to jednak problem setek tysięcy zaprawiających się „bełtem” i „dyktą” osobników, którzy trawią czas raczej na kiwaniu się w bramie niż surfowaniu po sieci?
Proszę więc nie sądzić, że intencją mojego felietonu jest upomnienie urzędników Ministerstwa Zdrowia o dopełnienie obowiązków wynikających z hazardowej specustawy. To mnie ani ziębi, ani grzeje. Sięgam po ten przykład wyłącznie po to, by przypomnieć po raz sam już nie wiem który, że prawdziwe państwo nie działa zrywami. W prawdziwym państwie istnieją procedury i mechanizmy, które sprawiają, że każdy wykonuje swoją pracę i nie ma żadnej sensacji, że ktoś zrobił to, co do niego należy. U nas zaś zamiast procedur i mechanizmów jest Wola Lidera.
Lider z jakichś powodów zatroszczy się o hazard – zastępy urzędników ganiają za hazardem. Wódz dla odmiany obudzi się z myślą, że trzeba walczyć z dopalaczami – natychmiast wszyscy zapominają o hazardzie i rzucają się zamykać sklepy z dopalaczami.
Spali się schronisko dla bezdomnych – wszystkie służby państwa zajmują się tylko zabezpieczaniem przeciwpożarowym. Do chwili, gdy z kolei wódz wskaże im nowy cel, dajmy na to „bandytyzm stadionowy”.
Wiesz, do jakiej części świata należy Polska? – spytał mnie znajomy od lat zajmujący się sprawami wielkich, globalnych koncernów. Do takiej części, która w strukturze organizacyjnej globali nazywa się Europa Środkowa i Afryka.
No i, jak to pisał Kisiel, zgadnij, kotku, dlaczego?