Rock, czyli wieczna młodość
O swojej fascynacji muzyką rockową opowiada Jan Lityński
Gdy wieczorem siada pan w fotelu, zdarza się panu słuchać muzyki poważnej, na przykład Bacha?
Bardzo rzadko. Słucham rocka.
A konkretnie?
Rock to jest pojęcie bardzo szerokie. Rock, rock and roll, wszystko to się miesza.
Od dawna słucha pan tego rocka?
Tak. I robię to właściwie na przekór. Nie mam słuchu. Gdy śpiewam, to potwornie fałszuję. W latach 70. miałem okres fascynacji rosyjską muzyką podziemną.
Muzyką podziemną?
Piosenki Okudżawy, Galicza, Wysockiego. W ogóle muzyka tych wszystkich tak zwanych rosyjskich bardów. Wtedy bardzo interesowałem się Rosją, czytałem dużo po rosyjsku. Rosyjska opozycja, rosyjskie losy są fascynujące. Ale jednocześnie, cały czas słuchałem rocka.
W latach 60., 70. nie było to chyba łatwe?