Co dalej z pracowitością premiera?
Dużo mówi, mało robi. Na jego słowach nie można polegać. Kto to taki – to Donald Tusk. Takiego zdania o premierze jest już 65 proc. badanych – wynika z sondażu przeprowadzonego przez CBOS na początku czerwca tego roku. Przed trzema laty tak oceniało go 42 proc. Polaków. To co prawda jeszcze nie tragedia, ale Platforma Obywatelska powinna poważnie zastanowić się nad blednącym wizerunkiem swojego największego skarbu. Bez zaufania do uśmiechniętego, otwartego prawie na wszystkich lidera na pewno nie wygra jesiennych wyborów.
Czyżby metoda oparta wyłącznie na PR-owskim nakręcaniu wizerunku premiera w końcu zderzyła się ze ścianą? Ale zmartwienia Platformy mało obchodzą Polaków. Bo nie są to ich zmartwienia. O Platformie miłości wszyscy już zapomnieli. O obietnicach prawdziwie europejskiej modernizacji kraju chyba też. O silnej i dumnej Polsce po tragedii smoleńskiej mówić mogą tylko ślepcy. Rozbujanie polskiej wyobraźni europejską prezydencją też pewnie skończy się po paru tygodniach. Co pozostanie? Dramatycznie narastające zadłużenie gospodarstw domowych, rosnące ceny, brak wsparcia dla przedsiębiorczości, coraz gorsze perspektywy dla młodych i dla emerytów.
Ci pierwsi nie mogą zaistnieć na rynku pracy, tych drugich nie stać na godne życie po latach ciężkiej pracy. Pozostanie też premier Tusk, który mało robi, ale ciągle się uśmiecha. Szkoda tylko, że ten uśmiech nie jest, i chyba nigdy nie był, lekiem na całe to zło. Wyniki badań pokazują, że Polacy już o tym wiedzą.