
Role zostały rozdane
Hieny czy – jak o sobie mówią –fotoreporterzy oddający nagą prawdę? Jacy są polscy paparazzi?
Maciej Miłosz, Piotr Szymaniak
Nie ma winy, nie ma kary. Rozmawiamy o show-biznesie. – Czasami kradnę ludziom prywatność – przyznaje w filmie dokumentalnym Piotra Bernasia „Paparazzi” jeden z przedstawicieli tej profesji, Przemysław Stoppa. – Ludziom tego trzeba. Kiedyś wpuszczano pięć lwów do klatki i towarzystwo patrzyło, jak rozszarpują człowieka, który coś tam przeskrobał – wyjaśnia. Teraz jest inaczej, ale odwieczny spektakl wciąż trwa.
Kim Stoppa jest w tym układzie? – Tym, który sprzedaje bilety – opowiada w filmie.
W tym biznesie wszystkie role wydają się dokładnie rozdzielone. Są aktorzy, sportowcy, prezenterzy, piosenkarze i ludzie znani z tego, że są znani – możemy ich włożyć do jednego worka z napisem „celebryci”. W slangu paparazzich to „ryje” lub „gwiazdy”. Z drugiej strony obiektywu mamy fotoreporterów tabloidów i agencji fotograficznych, którzy tropią celebrytów w prywatnych sytuacjach. Nie należy ich mylić z kotleciarzami, którzy fotografują gwiazdy oficjalnie: na czerwonym dywanie, bankiecie, imprezie branżowej czy innym raucie. Bywa, że fotoreporter jest jednocześnie paparazzim i kotleciarzem. Dla niektórych paparazzi to „hieny” albo „bandyci z aparatem”. Sami o sobie mówią „paparuchy”.