Generał się broni
Mówi, że nazywają go „Generałem”, bo urodził się w Dniu Wojska Polskiego. Choć jest oskarżony o handel narkotykami, czerpanie zysków z prostytucji i zlecenie zabójstwa, twierdzi, że ze światem przestępczym nie ma nic wspólnego
Sławomir Warnajtys ps. Generał ma 46 lat. Niewysoki, krótko ostrzyżone włosy. Pochodzi z Łomży. Z zawodu jest mechanizatorem rolnictwa. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku i Centralne Biuro Śledcze nie mają wątpliwości: to jeden z bardzo groźnych polskich przestępców. Przez lata stał na czele gangu trzęsącego północno-wschodnią Polską. Handel narkotykami i bronią, prostytucja, pobicia, zlecenia zabójstw – to tylko część zarzutów stawianych członkom jego grupy. 17 z nich zostało już skazanych, 29 ma postawione zarzuty, a 39, w tym „Generał”, zasiada na ławie oskarżonych.
Do rozbicia gangu doprowadziły zeznania skruszonego bandyty Mariusza S. ps. Maniek, który kilka tygodni temu w rozmowie z „Uważam Rze” i „Wiadomościami” TVP ujawnił kulisy działania grupy „Generała”. Podkreślał, że Warnajtys, kierując gangiem, wzorował się na Johnie Gottim, legendarnym bossie nowojorskiej rodziny mafijnej Gambino. Ten skazany na dożywocie m.in. za morderstwa i liczne oszustwa podatkowe mafioso został przez amerykańskie media okrzyknięty ostatnim ojcem chrzestnym. Sam „Generał” nie wypowiadał się dotychczas publicznie. Zgodził się dopiero na rozmowę z „Uważam Rze” i „Wiadomościami”. Twierdzi, że postawione mu zarzuty to stek bzdur.