Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego nr 24
Z życia koalicji
Po kilku tygodniach tułaczki po politycznym Szeolu do Platformy Obywatelskiej dotarli wreszcie posłowie Libicki i Tomczak. Oba te transfery bardzo wzmocnią partię rządzącą. Zgodnie z zasadą, że co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Znany eksporter obciachu Michał Kamiński zadeklarował z kolei, że on się do PO nie wybiera. Platforma odetchnęła z ulgą. Oddech był na tyle głęboki, że zerwało dachy w okolicy.
A raportu Millera jak nie było, tak nie ma.
Politycy gdańskiej PO bojkotują swojego biskupa i gdy tylko gdzieś ma się pojawić abp Głódź, to oni nie przychodzą. Powód? „Bo na nas krzyczy” – wypłakiwał się rządowej „Gazecie” poseł Borowczak. No proszę, powiedział Pan Premier Najjaśniejszy, że nie będą klękać przed biskupem, to i nie klękają. I niech ktoś teraz powie, że rząd nie spełnia obietnic!
Głódź i tak ma dobrze, bo u niego nie mieszka Stefan Niesiołowski. Ten wyzwał arcybiskupa Mokrzyckiego od kłamców, dopytywał, po co w ogóle tacy antypolscy, agresywni biskupi i krzyczał coś o zdrajcach, targowicy i braku przyzwoitości. I tego występu na upały zrzucić się nie da. Żeby osiągnąć taki stan, trzeba by codziennie łeb do piekarnika na pół godziny wkładać.
A raport Millera może jednak będzie. Jak słyszeliśmy pierwotnie, próbowano go przykryć informacją, że CBA zajęło się byłym wiceprzewodniczącym klubu PO Januszem P. Niestety, okazało się, że mało kogo to obchodzi, a człowieka z penisem w szufladzie zaprosiła do telewizora tylko niezmordowana Monika Olejnik. No to trzeba było szukać dalej. Padło na to, że Platforma poprze wniosek o postawienie Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunałem Stanu. Może to wystarczy. Jeśli nie, to będzie trzeba zburzyć Pałac Kultury, trudna rada.
Nie wiemy, czy to w ramach przykrywania, ale kancelaria Bronisława Komorowskiego postawiła na jawność ułaskawień. Nie, nie własnych, Kaczyńskiego. W ramach jawności wyszło, że zginęły dokumenty i dwóch dyrektorów. Raport w tej sprawie przedstawiał Krzysztof Łaszkiewicz. My zapamiętaliśmy człowieka z czasów dawnych jako najnudniejszego felietonistę „Gazety Polskiej”.
Musimy przyznać, że Łaszkiewicz prezentuje się w telewizorze pięknie, bo włoski ma tak ufarbowane, że Edyta Górniak się chowa. Swoją drogą, Kancelaria Prezydenta musi pół budżetu na fryzury wydawać: ten na farby, a Sławek Nowak miesięcznie zużywa roczny urobek przeciętnej kopalni żelu do włosów.
Pą prezydą uratował Krajową Radę Tego i Owego. Wszyscy się zastanawiają, cóż to znaczyć może. Ano nic, po prostu Krzysiek Luft nie miał jeszcze nagranej lepszej roboty.
Te gazety to trzeba jednak pozamykać. Właśnie „Życie Warszawy” podało, że za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz zatrudnienie w ratuszu wzrosło o blisko 2 tys. osób. A ile z tego pracuje w bufecie?
Głupie żarty nas się trzymają. Po prostu miasto za rządów PO się rozwija i dlatego musi zatrudniać nowe kadry. Na przykład w stołecznych szpitalach i przychodniach robotę znalazło w tym czasie kolejne 2 tys. osób. Jak powszechnie wiadomo, szpitale mają teraz tyle kasy, że nie wiedzą, co z nią zrobić. Dlatego od sierpnia mają w Warszawie wprowadzić obowiązkową promocję: „Do każdej wizyty lewatywa gratis”
Z życia opozycji
Robiąc dobrą minę do złej gry, politycy PiS zapewniają, że mają „prawdziwe sondaże”, z których wynika, że wygrają nadchodzące wybory. Z tego, co wiemy, PiS faktycznie ma swoje badania, z których wynika na przykład, że większość elektoratu tej partii nie przepada za ojcem Rydzykiem. Oj tam, niech nie wybrzydzają. Partię trzeba kochać i basta!
Marek Migalski, który – odkąd na Palikota przestano zwracać uwagę – wyrasta na głównego medialnego happenera, przejechał się mocno po Tomaszu Porębie, szefie sztabu wyborczego PiS. Odmówił mu walorów intelektualnych, zasugerował za to, że Poręba donosił na kolegów. Od razu donosił! Po prostu dbał, żeby prezes Kaczyński był dobrze poinformowany.