Głęboko w żyrandolu
Mamy nowy rekord świata. Ustanowił go Bogdan Klich, będąc najczęściej dymisjonowanym przez media ministrem w historii Polski. Według „nieoficjalnych informacji” szefa MON Tusk dymisjonuje od 2008 r. Uwzględniając skuteczność tych dymisji Klich ministrem obrony będzie nawet po powtórnym zlodowaceniu.
Jak wiadomo w megademokratycznej i hiperprzedstawicielskiej PO, to ludzie z regionów wybierają kandydatów do Sejmu i Senatu, a potem zatwierdza ich ogólnopolski zarząd. Oto jak działa to w praktyce: żona Bogdana Zdrojewskiego nie może kandydować do Senatu, bo zabronił jej Tusk.
Grzegorz Napieralski orzekł, że „samodzielne rządy PO po wyborach będą dla Polski katastrofą”. Katastrofy nie będzie, gdy Sojusz wejdzie z PO w koalicję. Przynajmniej dla tej części Polski, która jest wysoko w SLD i dorwie się do żłobu.
Ponoć prezydent nie zamierza włączać się w kampanię PO, a na jej czas chce udać się na emigrację wewnętrzną. Jedni mówią, że to dlatego, iż między prezydentem a premierem jest coraz bardziej na noże. Inni, że jest wręcz przeciwnie: Bronisław Komorowski ma po prostu kolegę Donalda i jego partię głęboko w żyrandolu.
Zresztą wybory i tak wygra PSL ze swoją wunderwaffe, czyli Anną Kalatą, byłą minister pracy i uczestniczką „Tańca z gwiazdami”, znaną z rekordowych osiągów w odchudzaniu. Jej program dla wsi będzie brzmiał: „Po kolejnych czterech latach rządów PO – PSL każdy z was zrzuci 38 kilo”.
Tego PiS nie powinien przepuścić. Kolejny przykład na wynarodowienie Polaków za rządów Platformy: w konkursie na najpiękniejszy polski zamek Malbork pokonał Wawel!
Za sprawą urzędniczej pomyłki właściciele sklepów z dopalaczami teraz dopiero się obłowią, bo powygrywają z państwem procesy o odszkodowania za bezprawne zamykanie ich sklepów. Ale nie ma co się martwić – to już będzie po wyborach. Sprawę opisał m.in. Onet.pl, artykuł tytułując „Polska przegrała walkę z dopalaczami”. Jak widać, rząd i PO to my. Wszyscyśmy przegrali i wszyscyśmy winni. Z Sobiesiakiem na cmentarzu też wszyscyśmy się spotykali i wszyscyśmy kręcili lody z Sawicką.
W jednym sondażu PiS ma 29 proc., w drugim 17 proc. Granice błędu statystycznego, niegdyś 3 proc., sięgnęły procent 12. Ciekawe, czy podobny błąd wystąpi przy liczeniu głosów podczas wyborów?