Polskość. Nowa odsłona
II wojna światowa była dla Polski tym, czym dla Czechów bitwa pod Białą Górą – nie tyle końcem narodu, ile końcem jej elity
Współczesne nauki społeczne, a także współczesna filozofia, trudzą się nad dekonstrukcją różnych „substancjalnych jedności” i „defundamentalizacją”. Już prawie nie wypada posługiwać się takimi pojęciami jak „kultura narodowa”, „naród”, „społeczeństwo”, nie mówiąc o „cywilizacji, czy „charakterze narodowym”. Przekonanie, że istnieją względnie trwałe cechy kulturowe, które determinują losy danego społeczeństwa, jest mało popularne.
Wątpliwości jeszcze narastają w przypadku takich zbiorowości jak Polacy, kiedy tyle jest w ich dziejach nieciągłości i traumatycznych przeżyć. Co nas łączy z Polakami przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, Polakami okresu zaborów, Polski przedwojennej? Co mamy z nimi wspólnego? Dzielą nas od nich przepaść czasu, kataklizmy dziejowe, zmiany granic i instytucji. „Polska, jaką znam i w jakiej żyłem od urodzenia, to Polska zerwanej ciągłości” – tak zaczyna swój słynny „Esej o duszy polskiej” Ryszard Legutko.
A jednak trudno nie zauważyć, że w nieciągłości przebłyskuje zadziwiająca stałość. Także wspomniany esej jest kontynuacją namysłu nad polskością, przynależy do pewnego stałego gatunku polskiej prozy, sam – i jego autor – jest świadectwem ciągłości w nieciągłości.