Melancholiczka z talentem
Peyroux zaczynała od śpiewania na ulicach. Zdarza się jej znikać na dłużej, ale wraca zawsze dobrymi płytami
Kariera Madeleine Peyroux pełna jest zaskoczeń. Dziewczyna z Georgii dorastała w Kalifornii i Nowym Jorku, ale zaistniała w Paryżu, gdzie utrzymywała się ze śpiewania na ulicach. Jako 17-latka dołączyła tam do grupy Lost Wandering Blues and Jazz Band, by przez wiele lat występować z nią w Europie i USA.
W 1996 r. wydała płytę „Dreamland”, nagraną w towarzystwie m.in. Vernona Reida, Marka Ribota i Jamesa Cartera. Album, który ujawnił urok jej przeżartego dymem głosu, rozszedł się w imponującej jak na debiutantkę jazzową liczbie 200 tys. egzemplarzy. Artystka porównywana nieraz do Lady Day nadal od czasu do czasu lubi sobie z kolegami pośpiewać na ulicy, ale zawsze wraca na estrady.
Drugi album – „Careless Love” – wydała po ośmioletniej przerwie w 2004 r. Ta płyta, z coverami m.in. Cohena, Williamsa i Dylana, rozeszła się w milionowym nakładzie. Producentem najnowszej, szóstej już płyty Peyroux „Standing On The Rooftop” jest Craig Street, który wcześniej firmował albumy m.in. Cassandry Wilson i k.d. lang.