Kretowisko
Ubeków w Polsce nie ma, są wymysłem chorych na zoologiczny antykomunizm. A tu proszę zobaczyć „Kreta” – młody Polak z Francji ma inne zdanie
Młócenie bejsbolowymi kijami, jakie przez dobrych kilkanaście lat mainstreamowe media wykonywały na głowach zwolenników poznania archiwów komunistycznej policji, znacznie osłabło. Wydać się może, że niemal ustało. Ale to raczej dawne dywanowe naloty zastąpione zostały przez snajperskie zlecenia wykonywane dziś przez najlepsze kancelarie prawnicze.
Młodzieży przypomnijmy niektóre autorytety, które w latach 90. przeciwko lustracji grzmiały najsurowiej, w najuroczystsze uderzając tony jako obrońcy praw człowieka oraz ogólnoludzkiej etyki: ksiądz Michał Czajkowski, publicysta i redaktor Lesław Maleszka, pisarz Andrzej Szczypiorski. Gdy Instytut Pamięci Narodowej uporządkował archiwa, okazało się, że pierwszy z nich donosił komunistycznej bezpiece na biskupów i księdza Popiełuszkę, drugi na swych przyjaciół z opozycji, trzeci – na własnego ojca.
Boli? Wielu zabolało. A czy musi boleć? Dyskusja o tym, czy wierzyć „ubeckim papierom”, była sporem o to, czy Polacy jako jedyny naród w Europie są zbyt głupi i nieodpowiedzialni, by poznać prawdę o swej najnowszej historii, czy też nie są.