Agent z portalu Sympatia.pl
Żadna z nich nie myślała, że może być ofiarą oszusta matrymonialnego. A jednak wszystkie dały się zwieść – studentki, sekretarki, nawet policjantka
Kiedy Konrad K., wchodząc na salę sądową, rzucił nonszalancko: „Cześć dziewczyny”, Agatę zamurowało z wściekłości. – Wyobrażałam sobie, jak go atakuję, paznokciami rozdrapuję twarz, dosięgam oczu. A potem wbijam obcasy w ciało – mówi Agata. – Zresztą my wszystkie lubimy myśleć, co byśmy zrobiły, gdybyśmy go w końcu dopadły. Snucie planów zemsty – to tylko im zostało. I bankowe kredyty do spłacenia, a także długi zaciągnięte u rodziny i znajomych.
Konrad K. potrzebował pieniędzy. Jego kłopoty finansowe były oczywiście przejściowe – takie, jakie mogą zdarzyć się młodemu biznesmenowi. Albo funkcjonariuszowi Biura Ochrony Rządu czy agentowi ABW, bo i tak przedstawiał się kobietom.
– Na wszystko znajdował wytłumaczenie, rozwiewał każdą wątpliwość. Patrzył mi prosto w oczy. Płakał i mówił, że wszystko zależy ode mnie. Jeśli ja mu nie pomogę, to umrze jego chory ojciec. Jemu po prostu nie można było nie wierzyć – mówi Agata.