Naiwność senatora
Czy Krzysztof Piesiewicz chce zostać senatorem, by dalej chronił go immunitet?
Historia, która zdarzyła się Krzysztofowi Piesiewiczowi, jest tak bardzo poruszająca, bo przytrafiła się właśnie jemu. Oskarżycielowi posiłkowemu w procesie o morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki – tak ważnym i tak symbolicznym dla wielu Polaków. Obrońcy wielu działaczy podziemia. Wrażliwemu scenarzyście i powszechnie lubianemu człowiekowi oraz cenionemu prawnikowi. Człowiekowi silnie związanemu ze wspaniałą tradycją „Solidarności”.
Historia poruszająca, bo przepaść między publicznym wizerunkiem Krzysztofa Piesiewicza a tym, co opublikował brukowiec, była szokująca. To, co zrobił trzy lata temu „Super Express”, było przekroczeniem wszelkich granic i kolejnym krokiem na drodze do upadku dziennikarstwa. Ale to osobna historia, która wydarzyła się naprawdę. I choć stała się olbrzymim skandalem, dziś moglibyśmy już o niej milczeć.
Moglibyśmy , gdyby nie fakt, że Krzysztof Piesiewicz postanowił wrócić do życia publicznego, do mediów. Sam – tym razem przez nikogo nieprzymuszany. Ogłosił, że wraca. Nie jako artysta, ale jako polityk, który chce zmierzyć się z innymi w wyborach i zabiegać o nasze głosy.