Pytania do komisji Millera
Załoga Tu-154 na podstawie meldunków o pogodzie miała prawo podjąć decyzję o wylocie do Smoleńska. Nie stwierdzono nacisków na pilotów. Załoga nie chciała lądować, lecz jedynie zbliżyć się do lotniska na bezpieczną wysokość. Stan lotniska był zły. Stwierdzono cały szereg niedociągnięć kierowania lotem przez rosyjskich kontrolerów, zwłaszcza błędne komendy wprowadzające w błąd pilotów.
Jak wynika z raportu Millera, przyczyną katastrofy było niedostateczne wyszkolenie lotników i brak koordynacji ich działania.
Minister Miller nie zauważył, że rosyjscy kontrolerzy lotu chcieli zamknąć lotnisko, ale zabronili im tego zwierzchnicy.
W komentarzu stwierdził, że loty prezydenta i premiera przygotowane były identycznie. Nie powiedział, że lądowanie premiera Tuska zsynchronizowane zostało z lądowaniem premiera Putina, a więc na lotnisku musiały istnieć nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Premiera oczekiwali funkcjonariusze BOR, których nie było w momencie przylotu prezydenta. Jest to sfera odpowiedzialności szefa MSWiA.
Rząd polski doprowadził do rozdzielenia obchodów rocznicy katyńskiej i spowodował, że wizyta prezydenta nie została potraktowana jako oficjalna, czym była z natury rzeczy. Wszystkie zaniechania, które były tego konsekwencją, są jego winą. Trudno zatem się dziwić, że jego przedstawiciele o tym nie mówią.
Kto odpowiada za powołanie niezgranej ekipy, która pilotowała prezydencki samolot? Kto za stan pułku 36., w sprawie którego gen. Błasik w 2009 r. wystosował 11 monitów?
Na podstawie czego komisja wykluczyła zamach, nie dysponując wrakiem samolotu? Stwierdziła, że lot był wojskowy. Dlaczego więc przyjęto konwencję dla lotnictwa cywilnego dla zbadania katastrofy?