Kobiety ’44
Trzy kobiety w 67. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego opowiadają o tym, co wówczas przeszły
Koledzy obiecali mi, że żywa się w ręce niemieckie nie dostanę. Taką zawarliśmy między sobą umowę – mówi Halina Jędrzejewska, pseudonim Sławka. Była sanitariuszką liniową w zgrupowaniu „Radosław”. 1 sierpnia 1944 r., kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, miała 18 lat. – Jeśli ktokolwiek z nas zostałby ranny, mieliśmy nie dopuścić do tego, aby był zostawiony na pastwę losu. Działo się to podczas walki o Szpital św. Jana Bożego. Było nas dziewięcioro. Ośmiu chłopców i ja, sanitariuszka. Mieliśmy za zadanie utrzymać budynek przez 24 godziny. Kiedy czołg wyłupał nam jedną ścianę, wydawało się, że nie przetrwamy. A jednak udało się nam utrzymać pozycję.
Do Powstania poszła w sukience przerobionej z mundurka harcerskiego i w trepkach. Przez ramię przewiesiła torbę sanitarną. O tym, że będzie ratować innych, zadecydowała już wiele lat wcześniej, kiedy w 1939 r. ewakuowała się z rodziną z Warszawy.
– Było nas pięć dziewczyn w patrolu sanitarnym w batalionie „Miotła” – wspomina Jędrzejewska. – Powstanie przeżyłyśmy tylko ja i Zosia Grafczyńska.