Lekcja politycznej (nie)odpowiedzialności
Odpowiedzialność polityczna to jedna z najważniejszych kategorii w systemie demokratycznym. Polityk musi ponosić konsekwencje swoich działań i zaniechań. I to nawet jeśli winny jest nie on sam, ale jego podwładni. Nic nie podważa też bardziej wiary w sprawiedliwość i prawość państwa niż poczucie bezkarności. Im wyższe stanowisko, tym surowsze wymagania i tym mniejsza ochrona w przypadku przewinień. Pięknie brzmi, nieprawdaż?
To teoria. A teraz praktyka. Uroczystość w pałacu. Obecni prezydent, premier, ministrowie. Bronisław Komorowski mówi o wielkich dokonaniach. Słychać wyrazy uznania, strumienie lukru spływają powoli. Na twarzy bohatera uroczystości powinna malować się duma. Przecież tak docenia się najlepszych. I tylko uważny obserwator mógłby dostrzec, że to nie spotkanie z okazji przyznania Bogdanowi Klichowi Orderu Orła Białego. Nie, jeszcze nie teraz. Tym razem chodziło o dymisję. Oto jak wygląda odpowiedzialność polityczna po polsku. Minister, który nadzorował 36. pułk lotnictwa – rozwiązany przez premiera – odchodzi ze stanowiska chwalony i oklaskiwany.