Tajemnica wyspy stabilności
Tradycyjnym wyjaśnieniem umocnienia szwajcarskiej waluty jest jej status „bezpiecznej przystani”
Jeśli wartości franka i euro zrównają się, tysiące szwajcarskich firm czeka bankructwo – martwił się kilka miesięcy temu Peter Widmer, przewodniczący stowarzyszenia tamtejszych eksporterów. To hipotetyczne wówczas zagrożenie za sprawą bezprecedensowego umocnienia franka z każdym dniem staje się coraz bardziej realne (na rynku międzybankowym w ubiegły wtorek na chwilę nawet się zmaterializowało). Przeciwdziałać temu próbuje Szwajcarski Bank Narodowy (SNB), ale jak dotąd bezskutecznie.
W minionym tygodniu za euro momentami było trzeba zapłacić już tylko 1,02 franka w porównaniu z 1,25 na początku roku i aż 1,60 przed trzema laty. Ta relacja walutowa jest dla Szwajcarów newralgiczna, bo do unii walutowej trafia niemal 60 proc. ich eksportu. Ale od połowy 2008 r. frank umocnił się wobec wszystkich głównych walut świata, nierzadko o ponad 20 proc. W stosunku do złotego podwoił wartość.