Nie ma żadnych kompromisów
Z Januszem Korwin-Mikkem, przewodniczącym Kongresu Nowej Prawicy rozmawiają Jacek i Michał Karnowscy
Każdy normalny człowiek, który startował w różnych wyborach niemal 20 razy, a tylko raz został posłem, załamałby się.
Skąd, dlaczego? Ponieważ uważam, że większość jest głupia, to nie mam żadnych złudzeń. Naszym celem jest zdobycie 15 proc. głosów, reszta nie jest zdolna pojąć naszego programu. Żadna klęska nas nie załamie. Gdybym dostał 51 proc., wtedy bym się zastanawiał, czy ze mną wszystko jest w porządku. W Ameryce bliską nam ideologicznie Tea Party popiera 20-25 proc. Amerykanów. U nas to będzie 15 proc., bo 5 proc. duchów samodzielnych i przedsiębiorczych wyjechało do Ameryki właśnie. I tam działa.
Ludzie, którzy przewinęli się przez pana partię, przez lata to była Unia Polityki Realnej, mówią jednak, że to może i fajna przygoda młodości, ciekawe doświadczenie, ale bez szans na uzyskanie wpływu na współczesny świat. Że pan to taka czarna dziura – wciąga, pochłania energię, ale nic z tego nie wynika. Nie chce się pan choćby minimalnie dostosować do wymogów współczesnej walki politycznej?
Ale to nie ja mam dostosować się do świata, tylko świat do mnie. Moim celem jest zmiana rzeczywistości, a nie dostosowanie się do niej. Podstawową zasadą w polityce jest unikanie wszelkich kompromisów. Gdyby Chrystus szedł na kompromisy, nie byłoby chrześcijaństwa. Nie ma kompromisu pomiędzy dobrem a złem. „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie”. Opinie większości mam gdzieś.