Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego nr 28
Z życia koalicji
W każdym razie dawne tuzy Samoobrony wręcz nienawidzą Maksymiuka. Twierdzą, że ten mistrz wsmarowywania olejku w plecy wykańczał przewodniczącego psychicznie. W dodatku nie dopuszczał do niego innych dobrych samoobronowców. Co więcej, podobno nawet Anana Kofana nie dopuścił, chociaż ten był gotów wpaść z Begerową.
Nie bardzo chcemy się mieszać w wewnętrzne spory Samoobrony, ale dwie historie są dość szokujące. Według swoich wrogów Maksymiuk wyłudzał od kolegów z partii pieniądze na pogrzeb przewodniczącego, ale w to nie wierzymy, bo rzadko w ogóle w cokolwiek wierzymy. Inna wieść gminna niesie, że Maksymiuk ma być aresztowany „76 godzin po pogrzebie Leppera” jako osoba zamieszana w jego śmierć. Dlaczego 76? No cóż, 24 jest już mocno przechodzone, 48 godzin zawłaszczył Eddie Murphy, a 76 wygląda dosyć dramatycznie. Są jednak i dobre informacje. Krzysztof Filipek prowadzi firmę transportową i zgolił wąsy. Brawo, panie Krzysztofie! To nowy image czy protest przeciw prezydenturze Komorowskiego?
I jeszcze o Filipku, który niejeden w życiu fach zaliczył. Otóż w TVP zachowały się zdjęcia z dawnych czasów, na których prezydent Warszawy Paweł Piskorski uroczyście otwiera most czy inny tunel. Jak to zwykle w Polsce – otwiera, chociaż nie jest jeszcze gotowe. No, i prezydent potknął się o krzywy chodnik. A w pobliżu przechodził akurat przyszły poseł. – A ty kto jesteś? – zapytał groźnie Piskorski. – Filipek, panie – odparł Filipek.
Z przykrością odnotowujemy, że Sojusz Lewicy Demokratycznej oszukuje działaczki feministyczne i działaczy gejowskich. Niedawno na Napieralskiego poskarżył się Robert Biedroń, który ostatnimi czasy w ogóle ma pod górkę. Jak tak dalej pójdzie, towarzysz Napieralski wznieci wkrótce antysemickie tumulty.
Włodzimierz Czarzasty nawołuje przeciw koalicji z PO. Jeśli SLD coś ma jeszcze w Polsce ugrać, to Czarzasty ma niewątpliwie rację. Ale w SLD klamka już zdaje się zapadła. Głód władzy jest zbyt wielki. Zresztą prosimy spojrzeć na Kalisza. Taki wymizerowany!
Artur Górski – ten od intronizacji i czarnego mesjasza lewicy – chciałby być wyżej na liście PiS w Warszawie, bo jest całkiem daleko. Niestety, listy zostały zabetonowane i rzucanie się Górskiego przyniosło dokładnie nic. Ale panie Arturze! Proszę się nie martwić. Czyż nie jest powiedziane, że ostatni będą pierwszymi?