Do i od redakcji
Katole, morda w kubeł
Katole, morda w kubeł
Redaktor Maciej Pawlicki w artykule „Katole, morda w kubeł” trafnie opisał słabości polskiej demokracji, brak tolerancji wobec ludzi myślących inaczej niż redaktorzy głównych mediów. Niestety, ale dziś nadeszły takie czasy, że nawet największy prymityw zabłyśnie, zwłaszcza w „Gazecie Wyborczej” i niektórych programach TVN, jeżeli tylko popełni bluźnierstwo wobec chrześcijan. I tak dzieje się z muzykantem, który podarł Biblię i obrzucał katolików najgorszymi wyzwiskami. A może by to samo spróbował zrobić z Koranem? Przecież „niezależny sąd” go uniewinni, nie ma więc czego się bać. Może w studiu TVN? W redakcji „Wyborczej”? Pewnie zrobią z niego jeszcze większego „artystę”, dadzą jeszcze większe oklaski. Nie? Dziwne.
Wacław Garstecki, Puszczykowo
Panie Wacławie, trafne uwagi! Mamy jawną nietolerancję wobec chrześcijan. Gdyby niejaki Nergal, wulgarny satanista, dopuścił się bluźnierstwa wobec jakiejkolwiek innej religii, zostałby usunięty poza nawias społeczny. Ale dziś w Polsce, choć pewnie i w dużej części Europy, trzeba – i dobrze – szanować Żydów, muzułmanów, krisznowców. Za to chrześcijan wolno obrażać do woli. Co więc robić? Protestować, organizować się, wspierać media, które walczą z tym współczesnym quasi-rasizmem.
Pociąg beztoaletowy
Pozwolę sobie dorzucić własną przygodę kolejową do Waszych tekstów i listów Czytelników. 23 lipca o godz. 6.55 wsiedliśmy z wnukiem w Koninie do pociągu TLK relacji Poznań – Kraków. Wagon, owszem, bez przedziałów, „nowoczesny”, ale również bez wody w toaletach (obsługa tłumaczyła, że była awaria systemu dostarczania wody w Poznaniu). Najpierw zamknięto toaletę w drugiej klasie, a później również w pierwszej klasie. Tak, że pociąg był beztoaletowy. W Łodzi, pomimo 40-minutowego postoju, nie zrobiono nic, by uruchomić nieczynne toalety. Pasażerowie okazywali coraz większe zniecierpliwienie. Za Tomaszowem Mazowieckim pracownik PKP powiadomił nas osobiście (bo mikrofony okazały się zepsute), że niedługo pociąg się zatrzyma i będziemy mogli załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Apelował jednak, by zrobić to szybko i sprawnie, bo podkreślał, że pociąg nie będzie długo czekał. I tak się stało. Pociąg zatrzymał się. Gdzie? W szczerym polu. Cóż było robić… Prawie wszyscy po nasypie zeszliśmy w krzaki. Ale nawet krzaków dla wszystkich nie starczyło. Nie wiadomo było, czy śmiać się, czy płakać… I czy w tę historię uwierzycie?
Na dowód załączam bilety.
Irena Rzeźnicka, Konin
Oczywiście, że wierzymy. Cóż, to pewnie dlatego, że Polska tak się rozwija i tak buduje! Ha, rozwój jak za Gierka. Ale pani list dowodzi czegoś jeszcze – że problem nie w pieniądzach, a w koszmarnym bałaganie, braku organizacji, niechlujstwie. Pozdrowienia dla wnuczka.
Kaczor nieładny?
Niedopuszczalne są dwa grzechy w mediach: przekręcanie nazwiska i wulgaryzmy. Jedno i drugie powodują drastyczne zaniżenie poziomu pisma. Nieustannie zauważam, że zamiast funkcji i nazwiska piszecie o prezesie PiS per „Kaczor”. To jest niegrzeczne i jest nietaktem.
Jerzy Cander, Warszawa
Szanowny Panie. Chyba trochę za ostro ocenia Pan to, co zdarza się w dwóch sytuacjach: w rubrykach satyrycznych i gdy cytujemy czyjąś wypowiedź bądź myślenie. Bo tak właśnie o Kaczyńskim mówią czasami politycy innych partii. Więcej – nawet jego partii. Więcej – i jemu samemu, jak wiemy z dziennikarskich obserwacji, to się żartobliwie zdarza. A już na pewno nie obraża się za to. Zatem może nie warto używać aż tak ostrych słów?
Gorzki los emigranta
Witaj Holandio! Nowe matki żywicielki, a może jednak macochy. W jednej z ankiet biura pośrednictwa pracy spotkać się można z pytaniem: „Dlaczego przyjeżdżasz tutaj pracować?”. Pośród papki promocyjnej brak jednego konkretnego. Bo muszę, mój kraj nie daje mi szansy. Jak realia mają się do wyobrażeń o byciu Polakiem za granicą? Słowa takie jak rasizm, nietolerancja, wykorzystywanie i wyłudzanie skierowane do mieszkańców zachodniej Europy mogłyby ich urazić. Mogłyby, ale nie powinny. Przykładów na poparcie tej tezy można przytoczyć wiele dowodów. Np. pełne atrakcji parki wypoczynkowe dla tubylców skrywają w cieniu drzew oplecionych szeregiem bram i drutów robotników niejednokrotnie pracujących ponad siły. Pozory bywają błędne. W epoce praw człowieka, dbałości o jego dobro ustala się prawa, które promują interesy grupek ludzi, a chcących uczciwie żyć spycha się na margines egzystencji. W kraju kształtujemy się od niemowlaka, wyjeżdżając za granicę, los rzuca nas drugi raz na kolana i już przerośnięci raczkujemy powtórnie, ucząc się wszystkiego od nowa. Nasze pierwsze słowa to już nie „mamo” i „tato”. W domu pomoc niesiona jest wszystkim przez wszystkich, a rodzina stara się być razem. Jak niewiele potrzeba, by ten mit prysł. Tysiąc kilometrów, kilka euro i wizja lepszego bytu sprawiają, że w stadzie rozpoczyna się walka. Ziemia ojców ma tę moc, że po nocach nie da spać, a mentalności tak jak koloru skóry zmienić się nie da. Polska naród dziwny, którego mocno zaciśnięte więzi widoczne są tylko w obliczu ogólnego ciemiężenia.
Paweł Olejko, 26 lat, Holandia
Dziękujemy Panie Pawle. Cóż możemy dodać? Wstrząsające słowa. Wnioski? Państwo nasze ma sens. Polskość ma sens. Nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej. Bez silnego państwa mniej znaczymy.