Kryska na Tuska?
Waldemar Łysiak
Mówi się coraz głośniej, iż aktualny supergwiazdor Salonu, lansowany przez "mainstreamowe" tygodniki ("Wprost" tudzież "Newsweek") na okładkach, a przez TVP na estradzie - kieszonkowy (formatem umysłowym i etycznym) szatan Nergal - nie podarłby publicznie (krzycząc, jak wówczas, gdy darł Biblię: "-Zryjcie to gówno!") tylko trzech druków: "Koranu" (na sugestię, by okazał się takim mężczyzną, robi biegunkowo w skórzane portki), "Talmudu" (brak inteligencji nie musi oznaczać braku sprytu), wreszcie "Programu wyborczego PO" (opcja Nergala, i vice versa). Dokument programowy PO nie nadaje się do spożycia, bo jest niestrawny, jak każda papka mielona z nieświeżych komponentów. Składniki tej POtrawy mają równo cztery lata. A.D. 2007 "Partia miłości" obiecywała społeczeństwu mnóstwo miłosnych cudów, m.in. podatek liniowy 15%, likwidację "podatku Belki", autostrady, świetną służbę zdrowia, zmniejszenie bezrobocia, zmniejszenie biurokracji (administracji), "jedno okienko" dla firm, etc. etc. etc. Wszystko to ślicznie brzmiało, np. obietnica, że do Konstytucji wprowadzony zostanie zapis: "Wszelka władza w Rzeczypospolitej jest służbą publiczną i nie może być źródłem jakichkolwiek przywilejów". Zapisu nie wprowadzili, a przywileje dygnitarskie szerokim gestem sobie POwiększyli. Miast zmniejszenia podatków - horrendalnie wzrosły POdatki VAT. Zamiast ograniczenia biurokracji - nastąpił gigantyczny rozrost administracji (tylko w ciągu pierwszych trzech kwartałów w roku 2010 przybyło w administracji państwowej 26,3 tysiąca urzędników; w warszawskim ratuszu POdczas rządów Hanny Gronkiewicz - Waltz zatrudnienie wzrosło z 5,7 do 7,5 tysiąca biurokratów!). Szpitale i koleje - ruina. Autustrady - glina. POlityka zagraniczna - kpina (wśród 25 ambasadorów UE oraz ich zastępców nie ma ani jednego Polaka, chociaż nie brakuje Węgrów, Pepików, Rumunów czy Bułgarów!). Lawinowemu wzrostowi biurokracji towarzyszy silny wzrost bezrobocia, ale że Platforma niczego w tej materii nie POprawi, ino spaskudzi, to było oczywiste już dawno temu dla Marianna Hemara. Jakby słyszał zapewnienia wybitnego męża stanu, który POlecając program wyborczy partii rządzącej użył lansującego kosmos zwrotu "skok cywilizacyjny".
"Powiedział mi wczoraj wybitny
Polityk, działacz, mąż stanu:
Kraj urządzimy wzorowo
Według nowego planu.
Bezrobocia - nie będzie.
To stwierdzamy solennie.
każdy będzie miał pracę
Po dwie do trzech godzin dziennie.
Wspaniałą perspektywą
Wzruszony spytałem: "Bracie -
Dwie do trzech godzin -czy to
Wystarczy w naszym klimacie?"
Spojrzał mi w oczy surowo
I sucho rzekł: "W naszym planie
Wszystko jest przewidziane.
Klimat ulegnie zmianie.
Stosowna ilość opadów
I wyższa temperatura
Roczna, są właśnie przedmiotem
Prac specjalnego biura.
Zmienimy izotermy,
Widoczność, wiatr, izobary,
Pułap chmur, oraz w powietrzu
Zawartość jonów i pary".
"Naprawdę?" - szepnąłem z resztką
Niewiary i oporu.
Skrzyżował ramiona. I krótko
Powiedział: "Słowo honoru".
Taki jest właśnie (POnownie) "Program wyborczy" Platformy, a jeżdżący z nim po kraju Tusk da każdemu każe słowo (honoru, harcerskie, kaszubskie, śląskie, góralskie ird.), że to wszystko szczera prawda i że każda obietnica zostanie dotrzymana stuprocentowo. Nie przeszkodzi mu w tym nic: ani zerowa dotrzymywalność wcześniejszych obietnic, ani grube wpadki na trasie, jak choćby ta z dyżurnym partyjnym cateringiem, wożonym za premierem przez jego sztabowców i udającym domowy poczęstunek, czyli grającym posiłki pichcone dla niego przez górników lub rolników, których nawiedza (razem z TV) dostojny gość. Joanna Lichocka: "Komiczność zdjęć zadowolonego premiera wcinającego te kanapki i pytającego przy kamerach panią domu, czy całą noc dla niego piekła ciasta, oraz jej odpowiedź, że wszystko przywieźli jego ludzie - to wątek kampanii tym boleśniejszy, że w czytelny sposób demaskuje udawanie i teatralność zabiegów Tuska oraz nasuwa skojarzenia z zabiegami propagandowymi PRL. Wyborcy nie lubią czuć się oszukiwani." Cóż, przyboczni premiera, zwani przez swego byłego towarzysza (Palikota) "lodziarzami Tuska", wskutek nadgorliwości lodziarskiej czasami coś knocą, gdy dzierżą ministerialne stanowiska, do których nie dorośli (Bonaparte: "Popełnił największy z błędów - zajmował się tym, na czym się nie znał").