Grecka przestroga dla Europy
Rynek już uważa Ateny za bankruta, politycy stwarzają jednak pozory
Grecja po raz kolejny jest źródłem strachu rozlewającego się po rynkach całego świata. Przedstawiciele niemieckiego rządu oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego zapowiadali w ostatnich dniach, że Grecy mogą nie dostać kolejnej transzy pożyczki pomocowej (z zeszłorocznego pakietu wartego 110 mld euro), jeśli nie udowodnią, że będą reformować swoją gospodarkę. Grecki rząd obiecał wcześniej, że obniży w tym roku deficyt finansów publicznych do 7,6 proc. PKB, ale teraz okazuje się, że deficyt wyniesie 8,8 proc. PKB, a MFW podejrzewa, że będzie jeszcze wyższy. Jeśli Grecja i MFW się nie dogadają, w październiku tej pierwszej zabraknie pieniędzy. Jeśli się dogadają, sytuacja może się powtórzyć za kilka miesięcy.
Oswajanie się z plajtą
Rynek i tak już traktuje Grecję jak bankruta. Rentowność greckich obligacji dwuletnich przekroczyła poziom 60 proc. W przypadku jednorocznych bonów skarbowych sięgnęła ona już blisko 110 proc.
Premier Jeorios Papandreu próbuje uspokoić sytuację, zatwierdzając nowe oszczędności fiskalne, przewidujące m.in. obniżki płac urzędników i specjalny podatek od nieruchomości. Nie przekonuje tym niemal nikogo.