Dożywocie na plaży
Bezkarny morderca stał się idolem i ozdobą salonów kawiorowej lewicy
Lewacki terrorysta Cesare Battisti, skazany we Włoszech zaocznie na dwa dożywocia, bawi się świetnie na plażach Copacabana i opowiada prasie o fascynującym smaku życia. Rodzinom jego ofiar zbiera się na wymioty, a włoskie media powtarzają za Hannah Arendt, że zło jest banalne – jak Battisti.
Battisti ma dziś 57 lat. Lewicowy prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva ostatniego dnia urzędowania – 31 grudnia 2010 r. – w imię solidarności ludzi o jedynie słusznych poglądach, a wbrew umowie ekstradycyjnej z Włochami i wyrokowi brazylijskiego Sądu Najwyższego, postanowił nie wydawać mordercy Italii i podarował mu wolność. W czerwcu terrorysta definitywnie wyszedł z aresztu w Sao Paulo, a ostatnio skorzystał z prezentu Luli w sposób, który wstrząsnął całą Italią: w połowie sierpnia Battisti pojechał na legendarną plażę Rio Copacabana i tam udzielił wywiadu brazylijskiemu pismu „Piaui”, opisując w szczegółach swoje brazylijskie dolce vita. Powiada, że na plażach Copacabany czuje się szczęśliwy. Podoba mu się słońce, a szczególnie piękne dziewczyny. Rozkoszuje się smakiem świeżych ryb, spotyka przy winie z przyjaciółmi i pisze tom wspomnień pt. „Pod murem”. Naturalnie nadal czuje się niewinną ofiarą włoskiego systemu sprawiedliwości.