Co dalej ze społeczną inżynierią?
Katarzyna Hall odtrąbiła „odwrót na z góry przewidziane pozycje”. Opór zarówno rodziców, jak i wielu gmin w Polsce okazał się tak silny, że posłanie do szkół sześciolatków trzeba będzie rozłożyć na kolejne dwa lata. W ten sposób minister edukacji trzy tygodnie przed wyborami poinformowała nas, że jedna z głównych reform rządu PO się nie powiodła. To tak, jakby pani Hall znów kazała się sfotografować z opuszczonymi spodniami. Donald Tusk pewnie zgrzyta zębami.
Ale dla naszych dzieci to dobra informacja. Może w końcu pani minister zda sobie sprawę, że jej społeczna inżynieria przegrywa z życiem. Nawet w Warszawie, mieście ludzi zamożnych, mających pełny dostęp do informacji, rodzice zaledwie 38 proc. sześciolatków posłali w tym roku dzieci do szkół. Niektórzy – jak jeden z moich przyjaciół – zrobili to wbrew ostrzeżeniom przedszkolnych wychowawców i szkolnych nauczycieli, ze świadomością, że robią swojemu dziecku krzywdę. Dziś przeklinają minister Hall, wściekli, że dali się jej zastraszyć i bez potrzeby odebrali swoim maluchom rok dzieciństwa.