Satanistyczny biznes
Nergal to najwyżej telewizyjny diabełek z pudełka. I właśnie w pudełku jest jego miejsce
Z kultowego serialu grozy „Millennium”, hitu lat 90., zapamiętałem jeden odcinek. Oto trzy diabły opowiadają sobie swoje przygody. Jeden z nich opętał młodego kierowcę ciężarówki, namawiając go, aby wzorował się na seryjnym mordercy.
Diabeł towarzyszył chłopakowi, obserwując jego zbrodnie na autostopowiczach. Kiedyś jego ofiarą padła satanistka. Duszona krzyczała: „Panie ciemności, ratuj mnie”. Diabeł komentuje tamtą scenę: „Nic nie zrozumiała z moich nauk. Jak miałbym ją ratować, jestem samym złem”.
Ta scena przypomniała mi się przy okazji wojny o Nergala. Widziałem go w programie „The Voice Of Poland”, był mdły i pretensjonalny, prawie nie do odróżnienia od Andrzeja „Piaska” Piasecznego. Czytałem też wywiad z nim w „Newsweeku”. Na jego podstawie można by orzec, że Adam Darski nie jest satanistą, ale niezbyt rozgarniętym muzykiem mającym obsesję na punkcie katolicyzmu. Opowiadającym, jak to został ojcem chrzestnym dziecka brata, bo „rodzinie się nie odmawia” i twierdzącym, że jest dobrym człowiekiem. On w innym sensie niż dziewczyna w skórze z „Millennium” też nic nie zrozumiał z Jego nauk.