
O Pasionku cicho sza!
Dlaczego nie udało się uzyskać pomocy USA w smoleńskim śledztwie? Dlaczego sprawę prokuratora Marka Pasionka otacza taka aura tajemnicy? Ujawniamy nowe szczegóły dotyczące jego zawieszenia
8 września na kolejne trzy miesiące zostało przedłużone zawieszenie Marka Pasionka. W czerwcu naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski odebrał mu nadzór nad śledztwem smoleńskim. W sprawie Pasionka trwa wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne. Toczy się też śledztwo prowadzone przez prokuraturę powszechną z racji tego, że Pasionek to jedyny cywil zaangażowany w najważniejsze postępowanie w Polsce.
O kolejnym zawieszeniu było bardzo cicho, choć w czerwcu o sprawie mówili wszyscy. W sensacyjnym tonie podawano wówczas, że prokurator miał przekroczyć uprawnienia, ujawniając dziennikarzom informacje ze śledztwa, a także kontaktując się z przedstawicielami amerykańskich służb. Chodziło o spotkanie z 7 czerwca ubiegłego roku w ambasadzie Stanów Zjednoczonych z kończącym oficjalną misję w Polsce (a zatem nie z żadnym tajnym agentem) oficerem FBI.
W rozmowie brali też udział m.in. byli szefowie ABW Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek. Pasionek był na nim osobą towarzyszącą. Chciał przy okazji wysondować, czy Amerykanie są w stanie pomóc w smoleńskim śledztwie. Nie ma dowodów na to, że prokurator przekazał jakiekolwiek tajne informacje. Zwłaszcza że tego dnia nie miał jeszcze do nich dostępu.