Najnowsza interwencja Uważam Rze

Felietony

Czas partyzantów

Waldemar Łysiak

Dwie dekady (precyzyjnie licząc: 22 lata) po formalnej depeerelizacji ojczyzny rozwarstwienie społeczeństwa (kulturowe, światopoglądowe, ideologiczne, polityczne) jest już bardzo głębokie, tak drastyczne, iż coraz częściej mówi się o dwóch ekstremalnie sobie wrogich, toczących między sobą wojnę Polakach. Mamy Polskę oficjalną, czyli państwo kształtowane przez Układ propagandowy, który nazwałem kiedyś Salonem (to miano się przyjęło) i rządzone formalnie przez partię Donalda Tuska (faktycznie zaś przez "służbowych" lalkarzy, których sterownicą jest tzw. "tylne siedzenie"), tudzież Polskę kontestującą ów coraz bardziej załgany i coraz bardziej represyjny system. Ta druga Polska to nie mniej aniżeli jedna trzecia społeczeństwa pełnoletniego - blisko 10 milionów. Słyszy się o niej coraz częściej, chociaż miana padają różne ( "Polska alternatywna", "Polska prawdziwa", "Polska przyzwoita", Polska undergroundowa" etc .). Kilka generacji Polaków ćwiczyło "państwo podziemne" (za okupacji hitlerowskiej, za okupacji kremlowskiej), Polacy mają to więc we krwi. Dla dzisiejszych obywateli "Polski podziemnej" aktualna opresja to również swoista okupacja  - terror Salonu i ciemnych sił postbezpieczniackich, które z zaplecza kręcą całe te pseudodemokratyczne lody (zwie się taki system "demokracją fasadową").

Mieszkańcy "Polski alternatywnej" nie mają najmniejszych wątpliwości, iż III RP to wspólne dzieło dwóch bratnich "firm" (SB i WSI), a Okrągły Stół roku 1989 był "służbową" manipulacją, misterną grą cywilnej i wojskowej bezpieki kreującej "nową rzeczywistość". Nie przejmują się zarzutami typu: "spiskowa teoria dziejów", bowiem liczna dowodów, iż była to spiskowa praktyka historii, jest według nich monstrualna.

Od bezzwłocznego wyeliminowania tych przywódców "Solidarności" (Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz), jak również "Solidarności Walczącej" (Kornel Morawiecki), którzy nie zezwoliliby bezpiece manipulować sobą, przez cuchnący proces prywatyzacyjno - koncesyjny (fabryki, banki, telewizje, radia, gazety etc.), będący ściśle sterowanym "uwłaszczeniem nomenklatury", po szczwane uniemożliwienie deratyzacji (dekomunizacji, prawidłowej lustracji etc.) i opiniotwórczej demokratyzacji państwa. Rzucając szczegółami - można byłoby wskazać tysiące dowodów bijących po oczach, ergo: "real" trwający już dwie dekady z hakiem.

Wzajemna awersja wyznawców dwóch różnych opcji politycznych czy ideologicznych to rzecz najzupełniej normalna, świat przerabiał ją milion razy. Wrogość części społeczeństwa wobec "obozu rządzącego" to również odwieczna normalka, której retorycznym symbolem może być parsknięcie francuskiego malarza i literata, Eugeniusza Fromentina: "Cóż to za wstrętne łajdaki nami rządzą!" (1845). Ale w III RP podział społeczeństwa na dwa ciężko zwaśnione "ugrupowania" to nie jest zwyczajny antagonizm dwóch różnych nurtów - to już coś znacznie głębszego. To przepaść światopoglądowa sięgająca trzewi psychicznych, nienawiść wręcz mordercza, niezgodność wobec wszelkich praktyk, procedur i pryncypiów, od kulturowych do politycznych, od aborcji do stosunki wobec zboczeńców, od patriotyzmu do kosmopolityzmu, od kanonów literackich po normy prawne. Wszystko! A credo każdej ze stron brzmi: "Wszystko albo nic!" Fundamentalizm totalny. I dla każdej ze stron "nie ma zmiłuj". Pod tym względem notujemy swoistą różnorodność. Nierówność leży w tym, że Salon dysponuje "orużjem" - plują dla niego propagandowym ogniem całe batalie haubic, gdy Antysalon ma staroświeckie flinty. " Z czym do gości?". Ci "służbiści" okrągłostołowi wiedzieli co robią, przyznając koncesje komu trzeba, czyli, według antysalonowców, "samym swoim", znaczy: "chłopakom".

Pragnę być dobrze zrozumiany: międzypartyjna "wojna polsko - polska", pełna publicznych epitetów, nie jest niczym bulwersującym albo trwożącym - Zachód przerabia takie sławne naparzanki politycznych adwersarzy permanentnie, i ciosy werbalne są tam dużo silniejsze niż u nas. Czymś zupełnie innym jest obywatelska "wojna polsko - polska", te z dnia na dzień rosnące (i czasem eksplodujące) złogi wzajemnej nienawiści/ pogardy/wstrętu między dwoma odłamami narodu. To już nie są ekscesowe wygłupy Palikotów i pseudoprofesorów, retoryczne pyskówki, klownada parlamentarna - to tragedia narodowa par excellence, ogromny triumf tych ryjących w głębokim cieniu macherów, co pragnęli podzielić społeczeństwo, gdyż podzielonymi manipuluje się łatwiej. Wrobiono nas w ten paskudny kocioł wzajemnego jadu, w to kłębowisko żmij, w to pełne strzelniczego błota piekło nadwiślańskie, przez które staliśmy się słabi. O tę słabość im szło: zwarci czyli silni bylibyśmy gorzej sterowalni, trudniej byłoby odbierać naszemu plemieniu godność. Pardon: dzisiaj już „plemionom” dwóm.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej